piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 6

Powróciłam do oglądania meczu, gdy nagle zauważyłam, że piłka leci prosto na mnie. Bez żadnego zastanowienia przyjęłam ją na klatkę piersiową i odbiłam ją do chłopaków. Nie wiem jak udało mi się ją odbić, ponieważ miałam bytu na dość wysokiej koturnie, ale ciesze się, że nic sobie nie zrobiłam. Zobaczyłam, że na telebimie mnie pokazują, a komentator właśnie skomentował to co przed chwilą zrobiłam w pozytywnym sensie, to momentalnie się zarumieniłam i chciałam zapaść się pod ziemię.
Robert :
Podczas meczu za mocno kopnąłem piłkę i widziałem, że leci prosto na Adel. Modliłem się, aby nic jej się nie stało i, aby się odsunęła, ale ku mojemu zaskoczeniu przyjęła ją na "klatę" i odbiła. Byłem zaskoczony i postanowiłem do niej podbiec, bo i tak jest chwila przerwy, bo coś się stało piłkarzowi z przeciwnej drużyny.
- Wow to było piękne - podbiegłem do niej i się uśmiechnąłem.
- Nic takiego, ale dziękuje - odpowiedziała.
- Skąd to umiesz ?
- Kiedyś chodziłam na piłkę nożną.
- O boże ideał - powiedziałem po cichu tak, aby nie słyszała.
- Coś mówiłeś ? - zapytała.
- To fajnie, że umiesz grać, może kiedyś zagramy razem ?
- Z miłą chęcią, ale już zapomniałam jak się gra.
- Właśnie było widać - zaśmiałem się.
- Dobra leć na boisko - uśmiechnęła się.
- Wyganiasz mnie ?
- Ależ skąd, ale możesz już iść - zaśmiała się. Jej uśmiech był taki piękny i pełen radości.
- Haha jak mnie wyganiasz to idę - spuściłem głowę i wróciłem na boisko, ale po chwili skierowałem uśmiech w jej stronę, co odwzajemniła. Była 35 minuta meczu i nadal było 1:0 dla nas. Roman zaczął od bramki, podał do Piszczka, Łukasz do Kuby, kapitan reprezentacji do Marco, a Reus do mnie i oto tym sposobem zamieniłem wynik na 2:0, pokonując goalkeeper'a Legii. Na trybunach była radość, kibice zaczęli śpiewać, a gdy komentator powiedział "Robert", a zebrani na stadionie "Lewandowski" to, aż ciarki mi przeszły po całym ciele. Spojrzałem w stronę niedawno poznanej dziewczyny i widziałem jak się cieszy, uśmiech sam pojawił się na twarzy. 10 minut minęło i zakończyła się pierwsza połowa, i schodziliśmy do szatni. Ja, Marco i Mario siedzieliśmy koło siebie i piliśmy wodę.
- Ale ta dziewczyna dzisiaj odbiła tą piłkę - odezwał się Mario na temat młodej fotograf i uśmiech pojawił mi się na twarzy tak samo ja Marco.
- No to było niesamowite - rzucił Reus.
- Dobra panowie, koniec przerwy, na boisko - zarządził trener i poszliśmy. Wychodząc z szatni zauważyłem jak Adel rozmawia z Koseckim i na koniec dała mu buziaka. Czy ich coś łączy ? Będę musiał się go o to wypytać - rozmyślałem.
- Ej Lewy, kto jest ? - zapytał wskazując na pomocnika Legii.
- To Kuba Kosecki, kolega z reprezentacji - odparłem.
- A oni są razem ?
- Nie wiem, a co ? - poruszyłem brwiami.
- Tak się tylko pytam - odpowiedział z lekkim zakłopotaniem, co wyczułem.
- Jasne, jasne - zaśmiałem się. Blondyn już nic nie powiedział tylko szedł przed siebie. Jako pierwsi wyszliśmy na murawę i chwilę czekaliśmy na gospodarzy. Druga połowa meczu się rozpoczęła i już w 50 minucie Marco strzelił gola, tym samym zmieniając wynik na 3:0. Zbliżał się koniec meczu,a dokładniej była 85 minuta, gdy biegłem do bramki z piłką. Już miałem oddać strzał, gdy nagle poczułem mocne uderzenie w nogę i momentalnie upadłem na murawę zwijając się z bólu. Ból był okropny, przeszywał moje całe ciało, nawet nie mogłem podnieś się z boiska. Podbiegł do mnie Reus :
- Lewy wstawaj - powiedział.
- Kurwa nie mogę, noga mnie mocno boli - odparłem przez zaciśnięte zęby. Blondyn podniósł rękę i w mgnieniu oka znalazł się przy mnie sztab medyczny Borussii. Opatrzyli mi nogę, dotykali tam gdzie najbardziej bolało. Spytali się czy dam radę sam opuścić murawę, ale odpowiedziałem, że nie. Przenieśli mnie na nosze i po chwili znalazłem się przy linii bocznej, gdzie ponownie mnie zbadali.
- Może zagrać ? - podszedł Jurgen.
- Niestety nie -  odpowiedział jeden z lekarzy.
- To coś poważnego ? - zapytałem.
- Wydaję mi się, że nie, ale jak wrócimy do Dortmundu to zrobimy prześwietlenie i wtedy będziemy wiedzieć.
- Dobra Robert, siadaj na ławce - rzucił Klopp i jakoś udało mi się iść we wskazane miejsce. Trener zrobił przymusową zmianę i za mnie wszedł Julian. Legia od momentu mojej "kontuzji" gra w 10, ponieważ to Furman mnie sfaulował i dostał czerwoną kartkę.
Marco :
Ostatnie minuty meczu były straszne. Lewy został sfaulowany i być może będzie miał kontuzję, ale miejmy nadzieję, że nic mu nie będzie. Po mimo wszystko byłem zadowolony z meczu, ponieważ w 50 minucie strzeliłem gola. Pod sam koniec przeciwnicy grali w osłabieniu i wynik 3:0 utrzymał się do końca. Sędzia nawet nie przedłużył spotkania i w 90 minucie zakończył mecz. Szczęśliwi zeszliśmy do szatni i po chwili przyszedł napastnik, kulejąc.
- I co ci jest ? - zapytałem.
- Nie wiem, będę musiał zrobić prześwietlenie jak wrócimy. Sztab mówi, że to nic poważnego - odpowiedział.
- Będzie dobrze - posłałem mu uśmiech. Do pomieszczenia wszedł trener :
- Dobra chłopcy, ogarniać się szybko, bo dowiedziałem się przed chwilą, że zapraszają nas na imprezę pomeczową. - rzucił z uśmiechem. My tylko popatrzeliśmy się na siebie znacząco i wszyscy poszliśmy pod prysznice. Po 30 minutach wszyscy wyszliśmy opatuleni w ręczniki. Podszedłem do mojej "szafki" i wyjąłem z niej garnitur, w który się ubrałem. Poprawiłem sobie włosy, poperfumowałem się i byłem już gotowy. Gotowi byli również Robert i Mario.
- Bobek dasz radę ? - zapytałem z troską.
- Tak, dam radę - odparł. Poczekaliśmy na resztę i gdy już wszyscy byli gotowi, wyszliśmy z szatni i skierowaliśmy się do autokaru. Po chwili siedzieliśmy na swoich miejscach i ruszyliśmy na "imprezę". Po 25 minutach nasz pojazd stanął i zaczęliśmy go opuszczać. Przed klubem stali piłkarze Legii. Gdy szliśmy w ich stronę zaczęli klaskać. My popatrzyliśmy się na siebie pytająco i zbytnio nie wiedzieliśmy co mamy zrobić.
Adele :
Mecz wygrali chłopcy z Dortmundu i mnie jako wielką fankę, bardzo to cieszyło. Martwiłam się o napastnika BVB, ponieważ został sfaulowany i nie wiadomo czy nie będzie miał kontuzji. Mam nadzieję, że to nic poważnego i nie będzie musiał pauzować. Spakowałam sprzęt do toreb i weszłam do tunelu przez, który chwilę temu przechodzili piłkarze obu drużyn. Przechodziłam koło szatni Borussii, gdy nagle usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam Kubę. Podszedł do mnie :
- Hej - posłał mi uśmiech.
- Hej po raz setny - zaśmiała się. - Przykro mi z powodu waszej przegranej.
- Oj daj spokój, było wiadome, że przegramy - zaśmiał się, a ja razem z nim.
- Pewnie teraz jedziesz do domu odpocząć.
- Na chwile jadę do domu - odparł.
- Czemu na moment ? - zapytałam.
- Bo jest impreza pomeczowa i jadę się przebrać. No właśnie, poszłabyś ze mną ?
- Z miła chęcią - odparłam z uśmiechem. - Ale nie jestem odpowiednio ubrana.
- Zawiozę Cię do domu, przebierzesz się, przyjadę po Ciebie i pojedziemy.
- Okej to chodź - powiedziałam i ruszyliśmy do wyjścia. Po chwili jechaliśmy już do mojego domu. Kosecki zaparkował auto :
- Będę po Ciebie za 30 minut - rzucił.
- Mam nadzieję, że się wyrobię - zaśmiałam się. - Do zobaczenia. - posłałam mu uśmiech i weszłam do domu. Sprzęt położyłam w przedpokoju i od razu ruszyłam na górę. Weszłam do swojego pokoju, otworzyłam szafę i zastanawiałam się co mam ubrać. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam i drzwi się otworzyły. Do środka weszła Anastazja.
- Co robisz ? - spytała.
- Zastanawiam się co ubrać - odparłam.
- A gdzie idziesz ?
- Na imprezę pomeczową.
- Czyżby Kubuś Cię zaprosił ? - spojrzała na mnie ze swoim uśmieszkiem.
- Tak, a ty idziesz ? - zapytałam.
- Oczywiście.
- To nie szykujesz się ?
- Mam jeszcze czas. - rzuciła.
- Pomożesz mi ? - zapytałam i spojrzałam na nią z błagalnym wzrokiem. Bez słowa podeszła do mnie i zaczęła przeglądać moje ciuchy. Po chwili wyjęła sukienkę i buty.
- Masz to będzie idealne - uśmiechnęła się. Wzięłam od niej to co mi wybrała i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zrobiłam fryzurę oraz make-up. Na szczęście paznokcie miałam wcześniej zrobione, więc jedna rzecz mniej. Na koniec założyłam kreację i gotowa wyszłam pokazać się przyjaciółce.
- No, no mała - uśmiechnęła się, gdy mnie zobaczyła.
- I jak ?
- Wyglądasz oszałamiająco, teraz to już na pewno chłopcy będą się za Tobą oglądać.
- Nie przesadzaj - rzuciłam.
- Dobra czas ucieka, a ja jeszcze nie jestem gotowa.
- Uciekaj się ubierać, a ja idę, bo zaraz Kosecki przyjedzie - wyszłyśmy ode mnie z pokoju, Anastazja poszła do gościnnego, a ja zeszłam na dół.
- Ładnie wyglądasz - powiedziała moja rodzicielka.
- Dziękuje - odpowiedziałam.
- Gdzie idziesz ?
- Na imprezę.
- A jak mecz Ci się podobał ? - ponownie zapytała.
- Był niesamowity, nareszcie  spełniło się moje marzenie.
- To się ciesze. - nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Ja otworze - rzuciłam i poszłam odtworzyć. Przed drzwiami stał Kuba i wyglądał niesamowicie.
- Pięknie wyglądasz - dał mi buziaka w policzek, a ja się zarumieniłam.
- Dziękuje, ty również wyglądasz niczego sobie - odpowiedziałam.
- Gotowa ?
- Tak, tylko wezmę torebkę i możemy iść.
- Okej. - poszłam do salonu, podeszłam do stolika, gdzie leżała moja kopertówka, wzięłam ją i wróciłam do piłkarza.
- Gotowa - posłałam mu uśmiech. - Mamo wychodzę !
- Miłej zabawy ! - krzyknęła i wyszliśmy z domu. Podeszliśmy do samochodu Kuby, otworzył mi drzwi, usiadłam na miejscu i już po chwili jechaliśmy na imprezę. Gdy dojechaliśmy na miejsce to przed klubem byli już wszyscy piłkarze Legii. Wysiedliśmy z samochodu i dołączyliśmy do drużyny z Warszawy/
- O cześć Kosecki - przywitał się Furman.
- Hej - odpowiedział.
- A co to za piękność przyprowadziłeś ? - spojrzał na mnie.
- Poznaj Adele. Furman to jest Adel, Adel to jest Dominik - przedstawił nas sobie.
- Miło mi Cię poznać - powiedział z uśmiechem.
- Mi również - odwzajemniłam uśmiech. Poznałam resztę drużyny i po 5 minutach przyjechała Borussia. Legioniści ustawili się po obu stronach wejścia do klubu i czekali, aż goście z Dortmundu wysiądą. Ja ustałam po boku i po chwili obok mnie stanęła Anastazja.
- Hej młoda - powiedziała radośnie.
- Hej, pięknie wyglądasz - odpowiedziałam. Po chwili z autobusu wysiedli Dortmundczycy, a zawodnicy Legii zaczęli klaskać. Piłkarze nie wiedzieli o co chodzi i patrzyli na siebie ze zdziwieniem tak samo jak ja i Ana. Trener Legii podziękował BVB za mecz i mogliśmy wchodzić do środka. W środku znajdowały się stoły i przy każdym z krzeseł była zawieszona tabliczka gdzie kto siedzi. Szukałam swojego imienia i gdy już znalazłam to chciałam zobaczyć kto siedzi koło mnie. Po mojej prawej stronie siedział Lewandowski, a po lewej Reus. Gdy tylko to zobaczyłam, uśmiech pojawił mi się na twarzy.
- Gdzie siedzisz ? - usłyszałam męski głos za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam Koseckiego.
- Tam - pokazałam na moje miejsce.
- Siedzę naprzeciwko Ciebie - odparł, a ja się tylko uśmiechnęłam.
- Adel - tym razem usłyszałam swoje imię, które dochodziło z mojej prawej strony. Odkręciłam się i zobaczyłam Piszczka i przyjaciółkę idących w moją stronę.
- Gratuluje wygranej - rzuciłam do Łukasza, gdy stał koło mnie i dałam mu buziaka.
- Dzięki - zaśmiał się. - Widzę, że siedzimy przy jednym stole i niedaleko siebie.
- To super - odparłam.
- Idziemy usiąść ? - zapytała dziewczyna obrońcy BVB.
- Jasne - odpowiedzieliśmy zgodnie i każdy usiadł na swoim miejscu. Po chwili do stołu dołaczył Robert.
- Hej śliczna - przywitał mnie i pokazał rządek białych zębów.
- Hej przystojniaku - zaśmiałam się.
- Pięknie wyglądasz.
- A dziękuje, ty również bardzo dobrze wyglądasz.
- Dziękuje - zaśmiał się.
- Jak tam noga ? - zapytałam.
- Boli, ale o wiele mniej.
- A to coś poważnego ?
- Sztab medyczny mówi, że nie, ale będę musiał zrobić prześwietlenie.
- Mam nadzieję, że to nic poważnego.
- Ja też - zaśmiał się. - Może zatańczymy ?
- Z chęcią - odpowiedziałam. Nie wierzyłam, że właśnie do tańca zaprosił mnie we własnej osobie Lewandowski. Poszliśmy na parkiet i w tym samym czasie zaczęła lecieć wolna piosenka. Robert spojrzał na mnie pytająco, uśmiechnęłam się do niego tym samym pozwalając mu zrobić to co powinien. Swoje dłonie położył na moich biodrach, a ja oplotłam jego szyję. Głowę położyłam na jego ramieniu i poczułam jego boskie perfumy. Przez ten czas, który tańczyliśmy to śmialiśmy się i miło było w jego towarzystwie. Piosenka się skończyła i wróciliśmy do stołu. Gdy już miałam siadać na krześle, poczułam że ....
***************************************************************
No i mamy 6 ! :D Przepraszam was kochane, że nie wstawiłam w tamtą, ani poprzednią sobotę rozdziału:( Mam nadzieję, że ten wam się spodoba i będą komentarze:) Dodaję wcześniej, ponieważ jutro nie będę miała czasu:(

CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3

11 komentarzy:

  1. Rozdział super. Pisz szybko kolejny bo nie wytrzymam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny. :**
    już chce kolejny. :D
    chciałabym żeby Adel była z Marko albo Robertem. ♥♥
    czekam na kolejny pozdrawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpadłam przez przypadek na twojego bloga ale jak zaczęłam czytać to mi się strasznie spodobał. :D
    Rozdział genialny. ;)
    Czekam na następny. ;p
    Zapraszam do mnie:
    http://freundschaft-die-in-der-liebe-einge.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział jak i całe opowiadanie. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału. :) Ciekawe z kim będzie Adel, mam nadzieję, że z Robertem albo Marco.:D Pozdrawiam i czekam na next. :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział. :) Czekam na następny. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodasz dzisiaj rozdział.? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy dodasz następny rozdział ? ;)

    OdpowiedzUsuń