- O boże, przepraszam - usłyszałam męski głos, który mówił po niemiecku.
- Uważaj trochę jak chodzisz, a nie idziesz z podniesioną głową nie zwracając uwagi na nic - powiedziałam wkurzona w jego języku, wstałam, poprawiłam się i spojrzałam na mężczyznę, który mnie przewrócił. Gdy go zobaczyłam, zrobiłam wielkie oczy i wpatrywałam się w niego. Nie mogłam uwierzyć, że to on stoi przede mną we własnej osobie.
- Naprawdę przepraszam, nie zauważyłem Cię, ponieważ zamyśliłem się.
- Nic się nie stało. Nie musisz się tłumaczyć, każdemu się zdarza - posłałam mu uśmiech.
- Reus uważaj trochę jak chodzisz, bo mi staranowałeś przyjaciółkę - wtrąciła Anastazja.
- Jeszcze raz przepraszam, może w ramach przeprosin, poszłabyś ze mną na kawę ? - spojrzał na mnie, a mnie zatkało.
- Na serio nic się nie stało - zapewniłam go.
- Ale chciałbym Ci to jakoś wynagrodzić - pokazał rządek białych zębów.
- Dm odpowiedź przy najbliższej okazji - odpowiedziałam z podkową na buzi i odeszła zostawiając Marco, Ane i Łukasza samych. Trochę głupio mi było, że nakrzyczałam na gwiazdę BVB. Poszłam poszukać Koseckiego, ale nie musiałam, bo on znalazł mnie.
- Cześć - uśmiechnął się i dał buziaka w policzek.
- Hejka - odwzajemniłam gest.
- Co tam ?
- A no dobrze, zdążyłam poznać Lewandowskiego i Reus'a - i w tym momencie na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.
- Ooo to super - uśmiechnął się.
- Ja muszę iść na boisko rozstawić sprzęt, idziesz ze mną ?
- Jasne - odpowiedział i ruszyliśmy w drogę. Na murawie była już cała drużyna z Dortmundu i powoli przygotowywali się do treningu. Kuba pomógł mi rozstawić sprzęt i trener zaczął go wołać.
- Sama widzisz, muszę iść - posmutniał po czym lekko się zaśmiał.
- Mój biedaczek, dziękuje za pomoc - w podziękowaniu otrzymał buziaka. Posłał mi tylko uśmiech i już go przy mnie nie było. Torbę położyłam na ziemi i zabrałam się do pracy. Robiąc zdjęcia cały czas myślałam o dzisiejszym dniu, o Robercie, o Marco no i o Kubie. Właśnie moje marzenie się spełnia i to jest najpiękniejsze. Nawet nie zauważyłam kiedy chłopacy kończyli trening. Poszukałam wzrokiem Patrycji, która siedziała na trybunie i dała jej znak, że czas na wywiady. Skinęła mi głową, że rozumie, wstała i kierowała się w moją stronę. Gdy znalazła się przy mnie i dawała mi znak, żebym podeszła do Klopp'a i zapytała czy jego piłkarze zechcą udzielić wywiadu, tak więc zrobiłam. Pokręciłam tylko oczami i podeszłam do trenera pszczółek :
- Przepraszam - powiedziałam z uśmiechem.
- Tak ? - zapytał odwzajemniając uśmiech.
- Nazywam się Adele i jestem fotografem sportowym i chciałabym zapytać pana, czy pańscy podopieczni mogliby udzielić wywiadu mojej współpracowniczce ? - wskazałam na Pati.
- Oczywiście - odpowiedział zadowolony.
- Dziękuje.
- Nie ma za co. Uwaga Borussia ! - krzyknął trener czarno-żółtych tym samym sprowadzając wszystkich piłkarzy do siebie. - To jest Adele, zostawiam was w jej rękach i ona wam wszystko wyjaśni, a i nie zróbcie nam wstydu.
- Dobrze trenerze - odezwał się Ilkay. Jurgen odszedł od nas i zostawił mnie samą z tyloma mężczyznami.
- Cześć - powiedziałam niepewnie.
- Hej - odpowiedzieli równocześnie.
- Jak już wiecie chce z wami przeprowadzić wywiady, tam siedzi moja koleżanka z pracy - ponownie na nią wskazałam, ale tym razem kazałam jej ty przyjść. - Przeprowadzi z wami wywiady, ale będę jej tłumaczem, ponieważ ona nie zna za dobrze niemieckiego.
- O to super - tym razem odezwał się Marco.
- Ciesze się, że jesteście zadowoleni - zaśmiałam się. - Poznajcie Patrycję - podeszła do nas.
- Cześć nazywam się Patrycja - uśmiechnęła się nieśmiało.
- Cześć - odpowiedzieli chórem.
- To co możemy zacząć ? - zapytałam.
- Jasne - rzucił Sebastian. Ze wszystkimi przeprowadziłyśmy wywiady tylko został nam jeszcze Robert i Marco. Po chwili przyszedł do nas Robert :
- Cześć dziewczyny - posłał nam uśmiech.
- Cześć - odpowiedziałyśmy równo.
- Gotowy ? - zapytała Pati.
- Oczywiście.
- No dobrze, więc pierwsze pytanie : Jak się czujesz grając przeciwko kolegą z reprezentacji ?
- Szczerze mówiąc to nie ma to dla mnie jakiegoś znaczenia. Liczy się tylko dla mnie wygrana mojej drużyny.
- Rozumiem, ale czy nie jest Ci trochę głupio ? - zapytała.
- A czemu mi by maiło być głupio ? Taka jest piłka - zaśmiał się.
- Jak się czujesz po strzelonym golu ?
- Oczywiście cieszę się choć może tego nie widać czasami, ponieważ cały czas jestem skupiony na meczu. Wszystkie moje gole dedykuj tacie, który ogląda mnie z góry i mamię, która wspiera mnie jak tylko może.
- No właśnie, twoja mama jest na każdym twoim meczu w Polsce i czasem w Dortmundzkie. Jak ona czuję się po meczu ? - ponownie padło pytanie z us Patrycji.
- Tak to prawda, moja mam jest moją wielką fanką i gdy tylko może być na meczu to jest. - zaśmiał się. - Zawsze po meczu do mnie przychodzi lub dzwoni i pyta się czy mi nic nie jest, jak zostanę sfaulowany i jak chwile leżę na boisku. Nieraz, gdy przychodziłem po meczu do domu, to od wejścia mama już mnie obejrzała czy nic mi się nie stało.
- Czyli martwi się o Ciebie ?
- Tak i to bardzo - uśmiechnął się, a ja stojąc z boku wpatrywałam się w niego.
- Strzelisz dzisiaj gola ? - zapytała.
- Mam nadzieję - zaśmiał się.
- No to ostatnie pytanie : Ostatnio dużo się mówi, że już jedną nogą jesteś w Bayernie i czy twoi kibice powinni zakupić już sobie koszulki Bayernu z Twoim nazwiskiem ?
- Pomidor - odpowiedział, a ja się zaśmiałam, ponieważ Robert powiedział, że na takie pytania będzie odpowiadał "pomidor".
- No dobrze to ja dziękuje za wywiad i życzę powodzenia - posłała mu uśmiech i odeszła na bok, się czegoś napić. Ja nadal stałam i dyskretnie patrzyłam na Lewego. W pewnym momencie zauważyłam, że idzie do mnie i szybko zaczęłam oglądać zdjęcia w aparacie.
- Ładne zdjęcia - usłyszałam jego głos za sobą.
- Dziękuje - odwróciłam się i posłałam mu uśmiech.
- Naprawdę masz talent.
- Przesadzasz - zaśmiałam się. - Jak nastrój przed meczem ?
- Jak zawsze : pełen optymizmu - również się zaśmiał.
- To dobrze - odparłam.
- Może pójdziemy gdzieś po meczu ? - zapytał.
- Bardzo bym chciała, ale nie dam rady - posmutniałam.
- Szkoda, to może innym razem ?
- Pewnie - uśmiechnęłam się.
- Ja już muszę iść.
- Okej, zawołaj Marco, bo teraz jego kolej.
-Nie ma sprawy - rzucił i odszedł. Podeszłam do Patrycji i zaczęłam z nią rozmawiać, ale krótko, ponieważ przyszedł Reus.
- Siemka - przywitał nas.
- Cześć - odpowiedziałyśmy.
- Jesteś gotowy ? - zapytałam.
- Jasne.
- Patrycja przygotowała dla Ciebie pytania, ale to ja będę Ci je zadawać.
- Mi to nie przeszkadza - pokazał rządek białych zębów.
- No to pierwsze pytanie : To twój pierwszy raz w Polsce ?
- Nie, byłem już w Polsce kilka razy.
- Co Ci się w Polsce podoba najbardziej ? - zapytałam.
- Oczywiście, że dziewczyny - zaśmiał się. - Są inne niż Niemki.
- Dziękujemy - uśmiechnęłam się. - Denerwujesz się przed meczem ?
- Owszem, przed każdym meczem się stresuję tylko, że jest to inny stres niż na przykład przed meczem Ligi Mistrzów.
- Jak dogadujesz się z kolegami z drużyny ? Ostatnio można było usłyszeć, że miałeś jakąś kłótnię z Mario, czy to prawda ? - zadałam kolejne pytanie.
- Z chłopakami dogaduję się bardzo dobrze. Tak to prawda, mieliśmy małą sprzeczkę, ale już jest wszystko dobrze - odpowiedział.
- Czyli wasza przyjaźń przetrwa wszystko ?
- Mam taką nadzieję - zaśmiał się.
- A jakie masz kontakty z Robertem ?
- Z Robertem przyjaźnię się tak samo ja z Goetze, w sumie to trzymamy się we trójkę, jednym słowem nie nudzimy się w swoim towarzystwie. Często z siebie żartujemy.
- Spotykacie się w wolnym czasie ? - zadałam kolejne pytanie.
- Tak zdaża się, że po treningach idziemy, do któregoś do domu - rzucił.
- No dobrze, to już na tyle - posłałam mu uśmiech.
- Dziękuje za miły wywiad - powiedział z uśmiechem.
- To ja dziękuje i życzę powodzenia na meczu.
- Dziękuje - odpowiedział i poszedł.
- No to koniec tych pogawędek - odetchnęłam.
- Nareszcie - powiedziała Pati. - Mi się wydaję, że podobasz się Reusowi.
- Czemu tak twierdzisz ? - popatrzyłam na nią ze zdziwieniem.
- Nie widziałaś jak na Ciebie patrzył i się uśmiechał ?
- No zauważyłam, ale nie odebrałam tak tego - odparłam. Fakt piłkarz z numerem 11 przyglądał mi się i uśmiechał. Patrycja jak zwykle przesadza, bo taka gwiazda nigdy by się nie zakochała w takiej osobie jak ja.
- Dobra kochana ja uciekam do studia przekazać Magdzie te wywiady, a Ci życzę miłego oglądania meczu - posłała mi uśmiech i dała buziaka na pożegnanie, i poszła. Stałam jeszcze chwilę przy boku murawy przyglądając się stadionowi, na którym powoli zaczęli zbierać się kibicie, bo zbliżała się godzina meczu. Sprzęt fotograficzny zostawiłam rozstawiony i poszła do automatu po kawę. Po chwili znalazłam maszynę z kawą i wcisnęłam przycisk, aby napój się robił. Czekając na kawę zauważyłam Koseckiego.
- Kuba ! - krzyknęłam, a on się odwrócił i szedł w moją stronę z uśmiechem.
- I jak tam wywiady ? - zapytał.
- Bardzo dobrze - odpowiedziałam.
- Ja już muszę lecieć, bo zaraz mecz się zacznie.
- Powodzenia - dałam mu buziaka w policzek i zauważyłam, że widział to Robert i Marco.
- Przyda się - zaśmiał się piłkarz Legii.
- I tak przegracie.
- Dzięki za wsparcie - powiedział i odszedł śmiejąc się. Wzięłam swoją kawę i poszłam na stadion. Upiłam łyk napoju i ustałam przy moim sprzęcie. Rozglądałam się po stadionie i na oko zobaczyłam, że jest więcej kibiców Borussii. Ponownie napiłam się napoju z kofeiną i zobaczyłam na telebimie, że jest już 15:25, a o 15:0 miał rozpocząć się mecz. Dopiłam kawę i w tym samym momencie na murawę weszły obie drużyny. W podstawowej 11 Dortmundu wyszli Roman, Łukasz, Neven, Mats, Marcel, Nuri, Ilkay, Kuba, Mario, Jonas i oczywiście Robert. Zdziwiło mnie to, że nie ma Marco od pierwszych minut na boisku. A w podstawowym składzie wyszedł Kosecki i Furman, tylko ich znam, reszty nie znam za bardzo. Zaczęłam robić zdjęcia, rozbrzmiał hymn Legii, a następnie Borussii. Usłyszałam gwizdek sędziego i mecz się rozpoczął. W aparacie ustawiłam opcję, żeby sam robił zdjęcia, ponieważ ja chciałam obejrzeć to spotkanie. Mecz był bardzo ciekawy, bo już w 10 minucie Legia była bliska zdobycia gola. W 15 minucie gola strzelił Robert to cieszyłam się jak głupia. Skakałam, piszczałam, a potem zaczęłam śpiewać razem z kibicami. Spojrzałam w lewą stronę i zauważyłam na ławce rezerwowej Reus'a, który na mnie patrzył i się śmiał. Posłałam mu uśmiech, wzięłam aparat do ręki i postanowiłam zrobić mu zdjęcie. On gdy to zauważył, wstał z miejsca i skierował się w moją stronę.
- Dzięki za zdjęcia - powiedział, gdy był już koło mnie.
- Proszę bardzo - wytknęłam mu język i ponownie zrobiłam zdjęcie śmiejąc się.
- Ej no. Widziałem jak cieszyłaś się z bramki Lewego.
- Chyba jak każdy kibic - odpowiedziałam. - A ty czemu nie na boisku ?
- Wiesz trener oszczędza taki talent - zaśmiał się.
- Hahaha jak ty nie masz talentu - również się zaśmiałam i dałam mu kuksańca.
- O nie - zaczął robić mi prądziki.
- Marco przestań - próbowałam mu się wyrwać, ale nie mogłam, ponieważ piłkarz miał więcej siły. Byliśmy prawię do siebie przytuleni i czułam zabójcze perfumy blondyna. Nagle usłyszeliśmy męski głos :
- Marco ! - momentalnie odeszliśmy od siebie i spojrzeliśmy w stronę, z której pochodził głos. Zobaczyliśmy Jurgena, który miał wielki uśmiech na twarzy.
- Tak trenerze ? - zapytał Marco.
- Szykuj się do wejścia na boisko.
- Dobrze -odparł. - Muszę uciekać - zwrócił się do mnie.
- Okej, strzel gola - posłałam mu uśmiech.
- Postaram się - uśmiechnął się i przytulił mnie co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem, ale w pozytywnym sensie. Blondyn odszedł ode mnie i po chwili znalazł się na boisku. Powróciłam do oglądania meczu, gdy nagle ....
*************************************
No i mamy 5. ! :D Mam nadzieję, że się wam spodoba i będzie więcej komentarzy niż w poprzednim rozdziale, ponieważ jest mało komentarzy i nie wiem czy wy to czytacie to myślę nad zawieszeniem na razie bloga:( Na prawdę wasze komentarze dałyby mi kopa do pisania następnych rozdziałów:)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3