niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 4

W Dortmundzie :
Marco :
Obudził mnie mój zasrany telefon. Otworzyłem oczy i odebrałem połączenie :
- Marco - usłyszałem głos trenera. 
- A trener to nie może spać ? - zapytałem zaspanym głosem.
- O 5:00 widzę Ciebie, Mario i Lewego pod Singal.
- Co ? Ale po co ?
- Ponieważ jedziemy do Polski - odpowiedział.
- I po co ?
- Gramy mecz z Legią. Punkt 5:00 pod stadionem i, ani minuty spóźnienia, bo jak się spóźnicie to będziecie biedź za tym autobusem.
- Dobra - rzuciłem  i się rozłączyłem. Spojrzałem na zegarek i była 4:15. Moja głowa mi pęka i mam jeszcze grać mecz ? Świetnie - pomyślałem. Podszedłem do kanapy i miałem już na nią się kłaść, ale się powstrzymałem i postanowiłem obudzić chłopaków.
- Wstawać ! - wydarłem się, a oni momentalnie się zerwali z sofy. 
- Moja głowa - Lewy złapał się za głowę.
- Marco oszalałeś ? Budzisz nas po 4 - rzucił wściekły Goetze.
- To nie moja wina, że o 5:00 mamy być pod Iduną, bo jedziemy do Polski, bo gramy mecz z Legią.
- Że co kurwa ?! Jesteśmy na kacu i mamy grać ? - troszkę napastnik się wkurzył.
- Dokładnie tak, a teraz do kuchni po leki na kaca - ruszyliśmy do kuchni, wzięliśmy proszki i napiliśmy się wody.
- To my z Reusem będziemy już szli, a ty młody idź się ogarnąć i widzimy się pod stadionem - rzucił Robert.
- Dobra stary - zaśmiał się brunet.
- No to misiu do zobaczenia - podszedłem do MG10 i go przytuliłem.
- Do zobaczenia kochanie - po tym wybuchliśmy głośnym śmiechem. Wyszliśmy z posesji kumpla i skierowaliśmy się do swoich cudeniek. Ruszyłem w stronę swojego mieszkania, a Lewy pojechał do swojego. Po chwili znalazłem się na posesji i wszedłem do środka mieszkania. Od razu poszedłem wziąć zimny prysznic i od razu poczułem się lepiej. Owinąłem się w ręczniki, skierowałem się do sypialni i wybrałem sobie ubrania, w które byłem po chwili ubrany. Spakowałem walizkę i zrobiłem sobie śniadanie na szybko. Gdy już je zjadłem i pozmywałem naczynia, to musiałem już wychodzić, bo na zegarku widniała 4:45. Złapałem walizkę, zamknąłem dom i pojechałem na SIP. Gdy już byłem na miejscu to cała drużyna już była i czekała na mnie. 
- Chyba się nie spóźniłem ? - zapytałem podchodząc do nich. 
- Nie misiaczku - odpowiedział Mario. (chodzi o ubranie :D)
- No to jak już wszyscy jesteśmy to ruszać swoje szanowne tyłki i zapakować je do autobusu. - oznajmił trener, a my ja posłuszne pieski, wykonaliśmy polecenie. Każdy usiadł na swoim miejscu i ruszyliśmy w drogę. Założyłem słuchawki na uszy i puściłem swoją ulubioną piosenkę. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.
Robert :
Siedząc w autokarze i słuchając muzyki, cały czas moje myśli krążyły wokół Ani. Włączyłem sobie piosenkę mojego kuzyna VNM'a i zacząłem ją sobie po cichu śpiewać. Droga do Polski zapewne będzie trwała z 3 godziny, ale cieszyłem się, nareszcie odwiedzę stolicę. Postanowiłem się przespać, ponieważ głowa mi pękała. Spałem chyba z godzinę i chciałem pospać sobie dłużej, ale Mario mi na to nie pozwolił. 
- Lewy ! - wydarł mi się do ucha.
- Mario czy Cię do końca pojebało ? - zapytałem patrząc z litością na kumpla.
- No powiedzmy.
- Coś się stało, że mnie budzisz ?
- Nie, ale nie mam z kim porozmawiać - uśmiechnął się.
- A z Reusem ? - zapytałem.
- Śpi.
- Ach, no tak, to wolałeś mnie obudzić zamiast Marco ? - zapytałem podirytowany.
- Bez nerwów kochanie - pogłaskał mnie po policzku. Mario przysiadł się do mnie.
- Robert.
- Tak ?
- Nadal kochasz Anie ? - zapytał, a mnie zamurowało. 
- A czemu zadajesz mi takie pytanie ?
- Bo nie chce, abyś cierpiał przez nią, ale też wiem, że twoje uczucie do niej szybko nie zgaśnie - po raz pierwszy słyszę takie słowa wypowiedziane przez Goeztego.
- Dziękuje, że się o mnie martwisz. Nadal ją kocham, to normalne po tak długim związku, ale za bardzo mnie zraniła, żebym do niej wrócił.
- Nie masz za co dziękować, jesteś moim przyjacielem i zawsze możesz na mnie liczyć. - posłał mi uśmiech.
- Jesteś wspaniały Mario - przytuliłem go i w tym czasie Reus zrobił na zdjęcie.
- Ooo jaki słodki widok. - westchnął. -  Zdjęcie leci na facebook'a i na mojego instagrama.
- Ok - odpowiedzieliśmy zgodnie. Marco wyjął tablet, zgrał na niego zdjęcie i wrzucił na fb i instagrama z podpisem : " Moje dwa słodziaki <3 ". Jak to zobaczyliśmy to nie mogliśmy opanować śmiechu. Gdy tylko blondyn wrzucił zdjęcie to od razu pojawiły się komentarze i like. Fani pisali komentarze w stylu : " Awww *.* " lub " Co za dwa słodziaki <3 ! " i tym podobne. Nawet koledzy z drużyny to lajkneli i skomentowali.
- Jesteśmy słodziakami ! - krzyczał brunet i cieszył się jak małe dziecko.
- Ja nadal nie wierze, że on ma 21 lat - wyszeptałem do Reus'a.
- Też się nieraz nad tym zastanawiam - zaśmiał się. Resztę drogi wygłupialiśmy się, robiliśmy sobie sweet focie z całą drużyną, aż w pewnym momencie chłopaki zaczęli śpiewać po polsku, a my z Kubą płakaliśmy ze śmiechu. Nareszcie dotarliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z autobusu i naszym oczom ukazał się tłum fotoreporterów i naszych fanów. Rozdaliśmy parę autografów, zrobiliśmy kilka zdjęć z fanami i poszliśmy do hotelu tego samego co zawsze jesteśmy na zgrupowaniu reprezentacji.
- Za 10 minut widzę was na dole i jedziemy na trening -  powiedział Jurgen po czym dał nam klucze do pokoi i dodał, że mamy sami ustalić z kim będziemy w pokojach. Oczywiście ja byłem z Mario i Marco. Gdy już wszystko było ustalone, to ruszyliśmy do pokoi. My mieliśmy pokój 255, który znajdował się na trzecim piętrze. Wsiedliśmy do windy i pojechaliśmy na górę. Po chwili wysiedliśmy z niej i odnaleźliśmy nasz apartament. Rzuciliśmy się na łóżka, ale po chwili z nich wstaliśmy i spakowaliśmy nasze torby treningowe, i zeszliśmy na dół, gdzie połowa już była. Poczekaliśmy jeszcze chwilkę na wszystkich i jak już wszyscy byli to ruszyliśmy do naszego transportu.
W Warszawie :
Adele :
Mój budzik zadzwonił o 7:30 i po raz pierwszy chętnie i z uśmiechem wstałam z łóżka.  Powędrowałam do łazienki, napuściłam sobie wody do wanny i zrzuciłam z siebie piżamę. Zakręciłam wodę i weszłam do wanny. Leżałam tak sobie chyba z 20 minut. Stwierdziłam, że czas z niej wychodzić i się szykować.  Owinęłam się w ręcznik i włosy też/ Wyszłam z łazienki i moje nogi powędrowały do szafy. Stojąc tak przed szafą usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - rzuciłam i drzwi od mojego pokoju się otworzyły. 
- Nie przeszkadzam ? - usłyszałam głos Anastazji.
- Nie , właź, pomożesz mi.
- Jak tam ? Podekscytowana ? 
- I to jak ! - prawie, że krzyknęłam.
- A w co się ubierasz ? 
- No właśnie z tym mam problem i potrzebuję twojej pomocy. - spojrzałam na nią z nadzieją.
- Pogotowie ratunkowe Anastazja przybywa ! - podeszła do szafy i zaczęła grzebać w szafie. - Przymierz to.
- Dobra to idę - wzięłam od niej strój i poszłam do łazienki. Ubrałam się w niego i wyszłam do przyjaciółki, aby się w nim pokazać.
- No to Adele, teraz to już na pewno chłopacy za Tobą będą się rozglądać. - posłała mi uśmiech.
- Wiesz w końcu trzeba dobrze wyglądać dla .. - urwałam.
- Dla Kuby - dokończyła za mnie.
- Nie dla chłopaków z Borussii. Chce na nich zrobić wrażenie.
- Ale czy tylko nas nich ?
- Sama nie wiem, Kuba jest dla mnie jak brat, ale czuje coś do niego więcej niż przyjaźń, ale nie chce się z nikim wiązać.
- No dobra, a teraz idziemy do łazienki zrobić Ci fryzurę i makijaż. - Ana pociągnęła mnie za rękę i ustawiła mnie przed lustrem. Ściągnęła z moich włosów ręcznik, podsuszyła je lekko i zakręciła lokówką. Wyszły jej naprawdę ładne loki
- No to czas na makijaż - powiedziała uradowana zacierając ręce.
- Tylko nie wyzywający.
- Oj cicho bądź, teraz ja tu rządzę - zaśmiała się. Poszła do pokoju i po chwili przyszła z krzesłem. Popchnęła mnie na nie i zabrała się do roboty. Makijaż zajął jej jakieś 15 minut. 
- Skończyłaś już ? Zaraz się spóźnię - zaczęłam marudzić.
-  Czekaj, jeszcze tylko ostatnie poprawki. 
- Anastazja ja nie idę do ślubu ...
- Gotowe ! - krzyknęła i odkręciła mnie w stronę lustra. Gdy się zobaczyłam to nie wierzyłam, że to byłam ja. 
- Yyy ... eee ... to nie ja - zaniemówiłam.
- Podoba Ci się ?
- Oczywiście, ale czy ten make-up nie jest zbyt ostry ? - zapytałam.
- Nie, a teraz chodźmy, bo pewnie już Łukasz na nas czeka - posłała mi uśmiech i ruszyła do wyjścia. Poszłam w jej ślady, ale jeszcze po drodze wzięłam torbę i poszłam dalej. Weszłam do salonu, gdzie siedział zniecierpliwiony Piszczek. Gdy tylko mnie zobaczył to szczena mu opadła i wpatrywał się we mnie tak jakby zobaczył ducha.
- Wiedziałam, że jest zbyt mocny - powiedziałam po czym podeszłam do lustra i zaczęłam się nerwowo przeglądać.
- Nie, po prostu zaniemówiłem, ponieważ ślicznie wyglądasz. - wytłumaczył swoją reakcję obrońca.
- Na prawdę ?
- Tak - posłał mi uśmiech.
- Adele chcesz coś zjeść ? - zapytała przyjaciółka.
- Nie jestem głodna - odpowiedziałam.
- O nie, bez śniadania nie pojedziesz.
- Zjem coś na stadionie, obiecuje - podeszłam do niej i dałam jej buziaka w policzek.
- No niech Ci będzie.
- Dobra moje drogie panie jedziemy, bo jest już 8:40 - wtrącił się piłkarz. Pędem wyszliśmy z domu i usiedliśmy do samochodu Piszczka.
- Znasz drogę na stadion ? - zapytałam Łukasza. 
- Tak
- Łukasz nawet mi nie powiedziałeś, że ładnie wyglądam - udała obrażoną Anastazja.
- Bo ty we wszystkim pięknie wyglądasz - pocałował ją, a ja zaczęłam po cichu chichotać. Łukasz miał rację, 22-latka we wszystkim pięknie wyglądała, ale dzisiaj przeszła samą siebie. Jej strój tak pięknie komponował się z jej makijażem i do tego jeszcze fryzura, która dopinała całość.
- Dziękuje kochanie - dała mu soczystego buziaka w policzek i wszyscy z uśmiechami na twarzy ruszyliśmy w drogę. Droga zajęła nam 15 minut, gdzie normalnie zajmuje 10, ale były korki, ponieważ fani i fotoreporterzy jechali na stadion. Po tych 15 minutach zaparkowaliśmy z trudem samochód. Tak jak się spodziewałam, przed stadionem pełno kibiców Borussii jak i Legii oraz tłum dziennikarzy i fotografów. Wysiadłam z samochodu, podeszłam do bagażnika, otworzyłam go i wyciągnęłam potrzebny mi sprzęt. Gy wszystko już miałam, to wraz z przyjaciółmi ruszyliśmy w stronę wejścia do stadionu. Oczywiście nie obyło się po drodze, aby Łukasz nie rozdawał autografów i nie robił sobie zdjęć z fanami. Nawet kilka razy Anastazja została poproszona o zdjęcie i z chęcią do niego "za pozowała", a ja stałam i się przyglądałam. Nareszcie mogliśmy dotrzeć do środka, gdzie czekała już Patrycja.
- Hejka Adele ! - jak zwykle radosna i uśmiechnięta.
- Hejka Pati - odwzajemniłam uśmiech. - Poznaj moich przyjaciół, to jest Łukasz, ale pewnie go znasz, a to jego dziewczyna Anastazja.
- Hej, Patrycja - uśmiechnęła się do nich.
- Hej - odpowiedzieli równocześnie i odwzajemnili uśmiech.
- Adele bardzo dużo mi o Tobie opowiadała - zwróciła się do mojej przyjaciółki.
- Mam nadzieję, że same dobre rzeczy - zaśmiała się Ana. 
- Innych bym nie mogła - wtrąciłam się. Po chwili zobaczyłam ja główne wejście od stadionu się otwiera i zobaczyłam w nich Jurgena. Tak bardzo mi się chciało piszczeć jak każdy zawodniki mojego ukochanego klubu wchodził z uśmiechem, ale się powstrzymałam i miałam tylko wielki wyszczerz. Po krótkiej chwili wszedł on. Wyglądał tak bosko, jego uśmiech przyciągał uwagę, te jego niebieskie oczy, po prostu na żywo był jeszcze bardziej przystojniejszy niż w telewizji lub gazetach. Ani na chwilę nie spuściłam go z oka i gdy nagle spojrzał na mnie to momentalnie poczułam jak moje poliki zaczynają się rumienić, a motyle w brzuchu zaczęły wariować. Gdy trochę się uspokoiłam to zorientowała się, że idzie w naszą stronę i ponownie mój brzuch zwariował.
- Cześć Piszczek - ten głos rozpoznam wszędzie i uwielbiam ten ciepły, pełen czułości ton. Ton jego głosu wzbudza we mnie podniecenie i wywołuje dreszcze przechodzące po moich plecach i po moim całym ciele.
- Cześć Lewy - przybili sobie piątkę.
- Cześć Anastazja - podszedł do mojej przyjaciółki i ją przytulił.
- Cześć Lewusek
- Co tam u was ? Widzę Łukasz, że długo tego urlopu nie miałeś.
- Taka jest piłka - zaśmiał się prawy obrońca.
- Robert poznaj moją przyjaciółkę Adele, która jest twoją wielką fanką - wtrąciła dziewczyna podchodząc do mnie.
- Hej - wyszczerzył zęby i podszedł bliżej. Momentalnie poczułam jak zapach jego perfum oplata mnie i już bardzo dobrze wiedziałam, że ten zapach na długo zostanie ze mną. Z uśmiechem patrzyłam na niego i przyglądałam się każdej rzeczy, która pojawiła się na jego twarzy. Po jakimś czasie doszło do mnie, że stoję jak idiotka wpatrując się w niego, a nawet mu nic nie odpowiedziałam.
- Hejka, miło mi Cię poznać - wyciągnęłam dłoń, on również i uścisnęliśmy je. Jego dotyk był taki pełen ciepła, czułości i delikatny. Chciałabym, aby nasze dłonie tak zostały, jednak moje marzenie się nie spełniło. Robert zabrał dłoń, pożegnał się i poszedł do szatni z uśmiechem jak zawsze. Odprowadziłam go wzrokiem i, gdy tylko znikł mi z pola widzenia to i tak moje myśli nadal krązyły koło niego. Od Lewego bije takie ciepło, delikatność i wrażliwość. Myślałam, że to sen, że to nie dzieje się na prawdę, gdy nagle ....
****************************************
Przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału, ale miałam komputer w naprawie i dzisiaj dopiero odzyskałam :) Mam nadzieję, ze wam się spodoba :D 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3


Strój Adel
 

 

4 komentarze:

  1. super rozdział, w ogóle super ten twój blog :)
    http://jak-ksiezniczka-z-ksieciem.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. zaaaajebisty blog.
    mega rozdział .:********

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudny. :D
    Czekam na następny. W wolnej chwili zapraszam do mnie:
    http://immer-zusammen.blogspot.com/2013/11/prolog.html

    OdpowiedzUsuń