Gdy wyszliśmy z restauracji, Robert odprowadził mnie do domu, ponieważ było dość późno. Po godzinie byliśmy już pod moim domem, pożegnałam się z przyjacielem i weszłam do środka.
- Jestem! - krzyknęłam. Zdjęłam buty i poszłam do salonu, gdzie siedziała moja mama i oglądała coś w telewizji.
- Gdzie Ty tak długo byłaś? - zapytała.
- Cześć mamo, miło Cię widzieć - zaśmiałam się.
- Cześć córeczko - uśmiechnęła się.
- Co do Twojego pytania, to byłam w pracy, a później spotkałam Lewandowskiego i z nim byłam w restauracji.
- Kogo?! - zrobiła wielkie oczy.
- Tak spotkałam tego Roberta Lewandowskiego. Przecież Ci mówiłam, że go znam i się przyjaźnimy.
- No... wspominałaś coś tam - nagle jej zachowanie się zmieniło, co mnie zdziwiło. Była taka trochę nieobecna.
- Mamo, coś się stało? - cisza.
- Mamo!
- Tak? - spojrzała na mnie.
- Coś się stało?
- Nie, czemu pytasz?
- Bo jak powiedziałam Ci o Lewym, to jakoś dziwnie się zachowujesz.
- Zdaje Ci się - pokazała rządek białych zębów.
- No jak uważasz. A tak w ogóle to, co z tą pracą? - zapytałam.
- No odezwali się do mnie i dostałam tą pracę - odpowiedziała, a w jej głosie można było usłyszeć radość.
- To świetnie! - ucieszyłam się, że w końcu mama zacznie pracować. Wstałam z kanapy, podeszłam do barku, wyjęłam czerwone wino i dwa kieliszki.
- Trzeba to uczcić - dodałam. Podała rodzicielce kieliszek, a swój postawiłam na stole i odtworzyłam napój procentowy. Nalałam do kieliszka mamy, a potem do swojego.
- No to mamo gratuluję i życzę jak najlepiej w nowej pracy - uśmiechnęłam się.
- Nie dziękuje, ale też dzisiaj opijemy Twój awans, z którego jestem bardzo dumna i od kiedy zafascynowałaś się fotografią, to wiedziałam, że zrobisz wszystko, aby osiągnąć swój cel i właśnie to zrobiłaś. Gratuluję córeczko - mamy słowa wywołały na mojej twarzy umiesz. Przybliżyłam się do rodzicielki i dałam jej buziaka w policzek.
- To zdrowie - stuknęłyśmy się kieliszkami i upiłyśmy łyk czerwonej cieczy.
- A tak w ogóle to, co to za praca? - ponownie padło pytanie z moich ust.
- Jestem przedstawicielem sportowych rzeczy typu sprzęt, buty lub stroje piłkarskie. Ogólnie to będę jeździła i po nowe zamówienia itp.
- A to tylko po Polsce?
- Nie, jeszcze od czasu do czasu, do Niemczech, ponieważ nasza firma podpisała kontrakt z Dortmundem - odpowiedziała.
- O to fajnie, zwiedzisz Polskę i kawałek kraju. - uśmiechnęłam się. Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę i poszłam już do siebie, ponieważ zmęczenie mnie dopadło. Weszłam do sypialni, wzięłam piżamy i podreptałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam w ciuchy do spania i wróciłam do sypialni. Wskoczyłam pod kołderkę i leżałam beztrosko gapiąc się w sufit. Zastanawiała mnie jedna rzecz, a mianowicie, czemu Kuba nie dał znaku o sobie przez cały dzień. Co miał takiego ważnego do załatwienia, że nie miał dla mnie czasu? Może znowu spotkał się z tą swoją przyjaciółką? Chyba będę musiała z nim poważnie porozmawiać. Dłuższy czas myślałam nad tym, jednak zmęczenie dało o sobie znak i odleciałam do krainy Morfeusza.
Następnego dnia:
Obudziłam się o 11:00 i byłam wyspana, o dziwo. Dobrze, że dzisiaj sobota i mam wolne z czego jestem szczęśliwa. Do mojego pokoju wdzierały się promienie słoneczne, bezczelnie rażąc mnie po oczach. Przeciągnęłam się w łóżku i wstałam. Podeszłam do okna, odsłoniłam roletę i pozwoliłam promieniom oświetlić mój pokój. Uśmiechnęłam się sama do siebie, ponieważ przeczuwałam, że to będzie udany dzień. Podeszłam do garderoby i zastanawiałam się, co dzisiaj na siebie ubrać. Po chwili w ręku trzymałam ubrania, które położyłam na łóżku i skierowałam się do pomieszczenia, gdzie kobiety spędzają najwięcej czasu. Napuściłam do wanny wody, wlałam do niej mój ulubiony olejek do kąpieli o zapachu malin. Zrzuciłam z siebie piżamę i weszłam do wanny. Moja kąpiel trwała 30 minut i pewnie by trwała jeszcze dłużej, ale woda zaczęła robić się zimna, co zmusiło mnie do wyjścia. Włosy opatuliłam ręcznikiem, a moje całe ciało wytarłam dokładnie, każdy centymetr ciała, aby było suche. Dzisiaj chyba nigdzie nie wychodzę, chyba, że Kuba lub Robert coś zaproponują to z nimi pójdę. Postanowiłam, że zrobię sobie makijaż, ale inny niż zawsze. Na początek nałożyłam fluid w jasnym odcieniu, który perfekcyjnie komponował się z moją karnacją skóry. Gdy podkład był już nałożony zabrałam się za oczy. Chwilę zastanawiałam się, co z nimi zrobić, ale postanowiłam zaryzykować i zrobić kreski. Myślałam, że gorzej mi wyjdą, ale efekt końcowy był zaskakująco dobry. Rzęsy przeleciałam maskarą do rzęs, co wydłużyło mi je. Coś mi nie pasowało w moim makijażu i po chwili pomalowałam na mocny kolor usta. Włosy postanowiłam mieć rozpuszczone i lekko pofalowane. Po niespełna godzinie wyszłam z łazienki i od progu usłyszałam jak mój telefon zaczyna dzwonić. Podbiegłam do telefonu trzymając ręcznik, aby mi nie spadł i zobaczyłam na ekranie zdjęcie Lewego, co oznaczało, że do mnie dzwoni. Bez zastanowienia odebrałam:
- Hej
- Hej Robert
- Co dzisiaj robisz?
- W sumie to nie mam żadnych planów.
- To teraz już masz.
- Tak, a jakie?
- Dzisiaj idę się spotkać z moim małym fanem, a później będziemy oglądać mecz.
- No mecz jest dopiero o 15:30.
- Tak, tak, ale idziesz ze mną na spotkanie z fanem.
- Nie chce robić kłopotu
- Nawet tak nie mów, będę u Ciebie za 15 minut. Pa!
Nawet nie zdążyłam zaprotestować, gdy Lewandowski się rozłączył. Zaczęłam się ubierać. Nałożyłam na siebie bieliznę, później miętową bluzkę, spodenki i dobrałam do tego buty. Podeszłam do szafki, gdzie leżała biżuteria i przeróżne torebki. Wzięłam naszyjnik, który po chwili leżał na moim dekolcie. Na rękę założyłam zegarek i dobrałam do tego wszystkiego torebkę, do której wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy. Przejrzałam się w lusterku i stwierdziłam, że wyglądam w sam raz.
- Adele! - usłyszałam krzyk mojej mamy. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół do przedpokoju, gdzie stał już napastnik Borussii Dortmund jak i reprezentacji Polski.
- Cześć Robert - przywitałam się z nim buziakiem w policzek.
- Hej, pięknie wyglądasz - zmierzył mnie wzrokiem od stóp po sam czubek głowy.
- Dziękuje - zarumieniłam się.
- Gotowa?
- Tak, tylko nie jadłam śniadania.
- Ja też nie, więc zjemy na mieście - uśmiechnął się.
- Okej. Mamo ja wychodzę, będę jakoś wieczorem, pa - podeszłam do mamy i dałam jej buziaka. Wyszliśmy z mieszkania i skierowaliśmy się do auta Roberta. 25-latek otworzył mi drzwi i po chwili siedział za kierownicą. Nagle rozbrzmiała dobrze mi znana piosenka. Wyjęłam z torebki telefon i zobaczyłam kto dzwoni, był to Kuba. Niechętnie odebrałam:
- Cześć kochanie
- Hej
- Może dzisiaj trochę spędzimy razem czasu?
- Wybacz Kuba, ale dzisiaj jestem już zajęta.
- A, co takiego robisz?
- Umówiłam się z Robertem.
- Aha, to nie przeszkadzam, pa.
- Pa.
Wrzuciłam telefon do torebki i westchnęłam.
- Coś się stało? - zapytał Robert spoglądając na mnie.
- Nie nic takiego - uśmiechnęłam się. Przez chwilę jechaliśmy w ciszy, ale na szczęście byliśmy już na miejscu, bo piłkarz zaparkował samochód i wysiadł z niego, a następnie otworzył mi drzwi. Wysiadłam z pojazdu i skierowaliśmy się do drzwi wejściowych jakiejś knajpki, w której po chwili byliśmy. Robert pokierował mnie do stolika w kącie przy oknie. Po chwili podeszła do nas młoda kelnerka.
- Cześć Robert - przywitała się z RL9, co mnie zdziwiło.
- Cześć Kasia - uśmiechnął się.
- Poznaj moją przyjaciółkę Adele, Adele to jest Kasia, Kasia to jest Adele - uśmiechnęłam się do dziewczyny i podałam jej rękę.
- Miło mi Cię poznać - powiedziała.
- Mi również.
- Jak synek, cieszył się z autografu? - rzucił Lewandowski.
- Tak, nawet nie wiesz jak bardzo.
- No to i ja się ciesze, a gdzie masz malucha?
- Kamil! - dziewczyna krzyknęła i w mgnieniu oka chłopiec znalazł się przy mamie.
Wrzuciłam telefon do torebki i westchnęłam.
- Coś się stało? - zapytał Robert spoglądając na mnie.
- Nie nic takiego - uśmiechnęłam się. Przez chwilę jechaliśmy w ciszy, ale na szczęście byliśmy już na miejscu, bo piłkarz zaparkował samochód i wysiadł z niego, a następnie otworzył mi drzwi. Wysiadłam z pojazdu i skierowaliśmy się do drzwi wejściowych jakiejś knajpki, w której po chwili byliśmy. Robert pokierował mnie do stolika w kącie przy oknie. Po chwili podeszła do nas młoda kelnerka.
- Cześć Robert - przywitała się z RL9, co mnie zdziwiło.
- Cześć Kasia - uśmiechnął się.
- Poznaj moją przyjaciółkę Adele, Adele to jest Kasia, Kasia to jest Adele - uśmiechnęłam się do dziewczyny i podałam jej rękę.
- Miło mi Cię poznać - powiedziała.
- Mi również.
- Jak synek, cieszył się z autografu? - rzucił Lewandowski.
- Tak, nawet nie wiesz jak bardzo.
- No to i ja się ciesze, a gdzie masz malucha?
- Kamil! - dziewczyna krzyknęła i w mgnieniu oka chłopiec znalazł się przy mamie.
- Mamo, czi to Riobert Lewandowski? - mały zapytał i popatrzył na swoją mamę z niedowierzaniem.
- Tak kochanie.
- Cześć maluchu - piłkarz z numerem 9 wstał z miejsca, podszedł do blond chłopca i przykucnął przy nim.
- Dzien dobri.
- Jak masz na imię?
- Kamil - popatrzył się w podłogę.
- Bardzo ładne imię - posłał mu uśmiech.
- Dziekuje.
- Chodź, usiądziemy razem - Lewy złapał małego za rękę i podeszli do naszego stolika. Chłopiec usiadł naprzeciwko mnie i posłał mi nieśmiały uśmiech. Odwzajemniłam gest.
- Kamil, to jest Adele moja przyjaciółka - oznajmił piłkarz.
- Cześć Kamil - podałam mu rękę, chłopiec przez chwilę się zastanawiał, lecz po krótkiej chwili uścisnął ją. Chłopacy zaczęli rozmawiać o wszystkim, było widać, że blondynek jest bardzo szczęśliwy, że może spotkać swojego idola. Właśnie to mnie urzekło i podobało się w Robercie, że stara się spędzić z każdym fanem trochę czasu, nawet z tym najmłodszym jak i z najstarszym. Patrząc tak na nich, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Postanowiłam, że ich zostawię i odeszłam od stolika, i wyszłam na zewnątrz. Wyjęłam telefon z torebki i odblokowałam go kodem, który miałam ustawiony. Weszłam w kontakty i wybrałam numer do Kuby. Szczerze mówiąc to zastanawiałam się, czy do niego zadzwonić, ale postanowiłam, że to zrobię. Nacisnęłam zieloną słuchawkę, przyłożyłam do ucha i czekałam, aż odbierze. Po kilku sygnałach odebrał:
- Cześć Kuba.
- Hej
- Co robisz?
- Siedzę w domu i się nudzę - nagle w tle usłyszałam damski głos.
- A sam?
- Tak - i znowu mnie okłamał.
- Aha....
- Wybacz Adele, ale nie mam czasu, na razie.
Nawet nie czekał, aż się z nim pożegnał tylko się rozłączył. Czemu mnie ponownie okłamał? Czyj był ten damski głos? W mojej głowie były najgorsze scenariusze. Stałam jeszcze z jakieś 5 minut przed kawiarnią, gdy usłyszałam za sobą głos.
- Czemu wyszłaś? - odwróciłam się i zobaczyłam Lewego.
- Dzwoniłam do Kuby - powiedziałam obojętnie.
- Coś się stało? Pokłóciliście się? - do moich oczu napłynęły łzy, a ja je tylko powstrzymywałam.
- Nie - powiedziałam drżącym głosem.
- Przecież widzę. - po moim policzku zleciała samotna łza, a ja mimowolnie przytuliłam się do Lewandowskiego. On mnie mocno przytulił i głaskał po głowie.
- Tak kochanie.
- Cześć maluchu - piłkarz z numerem 9 wstał z miejsca, podszedł do blond chłopca i przykucnął przy nim.
- Dzien dobri.
- Jak masz na imię?
- Kamil - popatrzył się w podłogę.
- Bardzo ładne imię - posłał mu uśmiech.
- Dziekuje.
- Chodź, usiądziemy razem - Lewy złapał małego za rękę i podeszli do naszego stolika. Chłopiec usiadł naprzeciwko mnie i posłał mi nieśmiały uśmiech. Odwzajemniłam gest.
- Kamil, to jest Adele moja przyjaciółka - oznajmił piłkarz.
- Cześć Kamil - podałam mu rękę, chłopiec przez chwilę się zastanawiał, lecz po krótkiej chwili uścisnął ją. Chłopacy zaczęli rozmawiać o wszystkim, było widać, że blondynek jest bardzo szczęśliwy, że może spotkać swojego idola. Właśnie to mnie urzekło i podobało się w Robercie, że stara się spędzić z każdym fanem trochę czasu, nawet z tym najmłodszym jak i z najstarszym. Patrząc tak na nich, uśmiech nie schodził mi z twarzy. Postanowiłam, że ich zostawię i odeszłam od stolika, i wyszłam na zewnątrz. Wyjęłam telefon z torebki i odblokowałam go kodem, który miałam ustawiony. Weszłam w kontakty i wybrałam numer do Kuby. Szczerze mówiąc to zastanawiałam się, czy do niego zadzwonić, ale postanowiłam, że to zrobię. Nacisnęłam zieloną słuchawkę, przyłożyłam do ucha i czekałam, aż odbierze. Po kilku sygnałach odebrał:
- Cześć Kuba.
- Hej
- Co robisz?
- Siedzę w domu i się nudzę - nagle w tle usłyszałam damski głos.
- A sam?
- Tak - i znowu mnie okłamał.
- Aha....
- Wybacz Adele, ale nie mam czasu, na razie.
Nawet nie czekał, aż się z nim pożegnał tylko się rozłączył. Czemu mnie ponownie okłamał? Czyj był ten damski głos? W mojej głowie były najgorsze scenariusze. Stałam jeszcze z jakieś 5 minut przed kawiarnią, gdy usłyszałam za sobą głos.
- Czemu wyszłaś? - odwróciłam się i zobaczyłam Lewego.
- Dzwoniłam do Kuby - powiedziałam obojętnie.
- Coś się stało? Pokłóciliście się? - do moich oczu napłynęły łzy, a ja je tylko powstrzymywałam.
- Nie - powiedziałam drżącym głosem.
- Przecież widzę. - po moim policzku zleciała samotna łza, a ja mimowolnie przytuliłam się do Lewandowskiego. On mnie mocno przytulił i głaskał po głowie.
Czas meczu:
Dzięki Robertowi przez ten czas, który spędzamy czasem, mogę zapomnieć o Kubie. Wybiła godzina 15:30, a my siedzieliśmy już u Roberta w domu przed telewizorem z miską chipsów. Tak bardzo zdrowo, piłkarz z numerem 9 na koszulce, zdołał mnie skusić na ten niezdrowy przekąsek. Mecz się rozpoczął i pierwsze minuty nie były zbyt dobre, ponieważ przegrywaliśmy 1:0, jednak w późniejszych minutach wynik zmienił się na naszą korzyść i po 90 minutach prowadziliśmy 3:1, tym samym wygrywając. Robert oglądając mecz krzyczał do chłopaków, co robią źle, a ja się tylko z niego śmiałam, bo na pewno im by to pomogło i na pewno go usłyszą.
- Robert ja już będę szła - powiedziałam i wstałam z kanapy.
- Odprowadzę Cię - zaproponował.
- Z miłą chęcią, ale idę jeszcze do Koseckiego.
- Och, rozumiem - rzucił i odprowadził mnie do drzwi.
- Będzie dobrze - dodał mi otuchy.
- Mam nadzieję, już uciekam, pa - przytuliłam go i dałam mu buziaka w policzek. Wyszłam z domu piłkarza i skierowałam się w drogę do domu piłkarza Legii Warszawy. Po 35 minutach byłam na miejscu. Ustałam przed drzwiami i nacisnęłam na dzwonek. Po chwili drzwi otworzył mi właściciel domu.
- Hej - powiedziałam i uśmiechnęłam się niepewnie.
- Cześć, wejdź - wpuścił mnie do środka. Zdjęłam buty i ustałam na przeciwko piłkarza. Popatrzyliśmy się na siebie i jedno mnie zdziwiło, Kuba zawsze dawał mi buziaka, a teraz nic.
- Chodź do salonu - rzucił i poszliśmy do pomieszczenia. Usiedliśmy na kanapie i panowała niezręczna cisza.
- Kuba musimy porozmawiać - popatrzyłam na niego.
- O czym? - zapytał....
*************************************************************
Wybaczcie, że znowu taki krótki:( No to zostawiam Wam go do oceny:) Mundial już rozpoczęty i trzymamy kciuki za Niemców<3!
- O czym? - zapytał....
*************************************************************
Wybaczcie, że znowu taki krótki:( No to zostawiam Wam go do oceny:) Mundial już rozpoczęty i trzymamy kciuki za Niemców<3!
CZYTASZ = KOMENTUJESZ<3
Rozdział super <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny ;)
Pozdrawiam ;>
Dziękuje:)
UsuńOczywiście, że za Niemców! Mundial... ,, i znowu nocy bd mało'' idealnie pasuje no i mi odpowiada :* niech ona zkończy z tym Kubom..
OdpowiedzUsuńGrrr :d Musisz przerwać :D czekam na nexta ♡♥♡
OdpowiedzUsuńPrzepraszam:)
UsuńCiekawie co z tym Kubą.
OdpowiedzUsuńSuper mecz i wspomnienia wróciły z meczów.
Fajne spotkanie z fanem
Czekam na kolejny rodział i zapraszam do siebie
Pozdrawiam
Dziękuje:*
Usuńno świetny rozdział na prawdę..:D
OdpowiedzUsuńjakiś dłuższy jest..:)
Dziękuje bardzo:3 I tak krótki:(
UsuńTeż tak chcę! <3
OdpowiedzUsuńTego Kubę to bym rozszarpała! Grrrr
Słodkiego ma synusia!!! Omomomom!
Czekam na nn i zapraszam do siebie: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/
:*
Dziękuje:) W wolnej chwili zajrzę:*
UsuńŚwietny rozdział. :) Ale z Roberta słodziak. Jak ja zazdroszczę temu chłopczykowi. ;D Ciekawe co ten Kuba kombinuje. Myślę, że długo ten związek nie potrwa. Moim zdaniem Adel powinna być z Robertem i mam nadzieję, że niedługo tak będzie. ;) Fajna była by z nich para. Czekam na następny. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDziękuje i również pozdrawiam:*
Usuń