- O nas.
- Coś się stało?
- Tak - rzuciłam.
- Możesz tak jaśniej? - powiedział obojętnie.
- Może to, że w ogóle nie masz dla mnie czasu i znowu mnie okłamujesz...
- Ty też nie masz dla mnie czasu - oburzył się.
- Och dzisiaj tylko nie miałam, bo już byłam wcześniej umówiona, a Ty w ogóle nie masz odkąd ta Twoja przyjaciółka przyjechała. Kuba ja nie chce się kłócić, ale jak to ma tak wyglądać to ja podziękuje.
- A kiedy niby Cię okłamałem znowu? - spojrzał na mnie.
- Dzisiaj, jak powiedziałeś, że jesteś sam, a w tle słyszałam damski głos i nawet nie próbuj się wykręcać.
- Jezu dobra była dzisiaj u mnie, to taki problem?
- Nie, ale znowu mnie okłamałeś. Nic nie rozumiesz, prawda? - drżał mi już głos.
- To mi wytłumacz.
- Nie mam zamiaru być z kimś kto mnie okłamuje, gdy tylko nadarzy się okazja - powiedziałam.
- To nie bądź i problem rozwiązany - prychnął.
- Tak?
- No ja nie widzie problemu.
- No to na razie idioto! Jesteś podłym chamem! Nie wiem jak mogłam być z kimś takim jak Ty! Ugh, nienawidzę Cię! - wykrzyczałam mu prosto w twarz to, co przyszło mi na język.
- Idź sobie do swojego Robercika.
- A żebyś wiedział! - wstałam i trzasnęłam drzwiami za sobą. Po moich policzkach leciał strumień łez, których nie umiałam opanować. Ruszyłam w drogę do domu. W mieszkaniu byłam po 45 minutach i, gdy weszłam w środku zastałam głuchą ciszę. Pewnie mama była jeszcze w pracy lub na zakupach. Zdjęłam buty i pobiegłam na górę. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Ze zmęczenia poszłam spać.
Dwa miesiące później:
Przez te dwa miesiące bardzo dużo się zmieniło. Mama dostała propozycję przejścia do Dortmundu i zgodziła się. Chciała zabrać mnie ze sobą, ale musiałam zostać i pozałatwiać kilka spraw. Robert po dwutygodniowym pobycie w Polsce musiał wyjechać i zacząć trenować, aby wrócić do formy. Od dwóch miesięcy praktycznie z nikim nie rozmawiam, ani nigdzie nie wychodzę jedynie do pracy. Czuję taką wewnętrzną pustkę. Wszystko się zmieniło 15 lipca: Miałam spotkać się z Kubą, ponieważ pogodziliśmy się i zaczęliśmy więcej czasu spędzać ze sobą. Wracając, miałam spotkać się z Koseckim i postanowiłam iść do niego wcześniej. Ubrałam się i wyszłam z mieszkania. Po paru minutach byłam już pod domem piłkarza. Zadzwoniłam dzwonkiem, ale nikt nie otwierał, więc postanowiłam wejść do środka. Pociągnęłam za klamkę i po chwili byłam w mieszkaniu. Zaczęłam szukać Kuby, ale na dole go nie było, więc poszłam na górę. Wchodząc po schodach słyszałam dziwne dźwięki dochodzące z sypialni. Pokierowałam tam swoje nogi i, gdy znalazłam się w pomieszczeniu, od razu tego pożałowałam. Do moich oczu napłynęły łzy, które po chwili swobodnie spływały po policzkach. Przed sobą miałam obraz Kuby, który całuje się z tą swoją przyjaciółką. Poczułam się jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Moje serce rozbiło się na milion kawałków, których nie da się poukładać w całość. Dusiłam w sobie krzyk i wybiegłam z pokoju, a następnie z mieszkania. Nie chciałam go znać, nie chciałam już go więcej widzieć, chciałam o nim zapomnieć. Szłam przed siebie nie wiedząc, co ze sobą zrobić. Przez bite 3 godziny siedziałam w parku i płakałam. Po upływie tego czasu postanowiłam wrócić do domu. Tak wyglądało moje życie przez ostanie dni, czyli nie wychodziłam z domu i przepłakując wiele godzin. Wszyscy do mnie dzwonili, ale ja z nikim nie chciałam rozmawiać, po prostu chciałam się od wszystkiego odciąć, zasnąć i nie obudzić się już nigdy. Jednak pewnego dnia postanowiłam stanąć na nogi i podjęłam jedną ważną decyzję. Kosecki kilkakrotni chciał się ze mną skontaktować, ale unikałam jakiegokolwiek kontaktu z tą osobą, on już dla mnie nie istniał, już wystarczająco się przez niego wycierpiałam. Dzisiaj wstałam pełna energii, ponieważ dzisiaj wdrażam mój plan na dalsze życie. Pościeliłam łóżko, poszłam do łazienki wziąć prysznic i ubrałam się. Postanowiłam dzisiaj na naturalność, jedynie rzęsy musnęłam czarną maskarą. Wzięłam telefon, klucze i dokumenty, i zeszłam na dół. Podreptałam do kuchni, gdzie zrobiłam sobie śniadanie i po chwili wyszłam z mieszkania, ponieważ musiałam iść do pracy. W studio fotograficznym znalazłam się po 15 minutach i od razu poszłam do szefowej. Zapukałam do jej drzwi:
- Proszę - usłyszałam jej głos.
- Cześć Magda - powiedziałam.
- O witaj Adele, dawno Cię nie widziałam.
- Tak wiem, miałam pewien problem, ale już jest wszystko dobrze.
- To się ciesze, bo już zaczynałam się o Ciebie martwić - postała mi uśmiech.
- Dziękuje bardzo.
- A, co Cię do mnie sprowadza?
- No właśnie, mam prośbę - rzuciłam.
- Wyczuwam, że to dłuższa rozmowa, więc siadaj - pokazała na krzesło, które stało przed jej biurkiem. Usiadłam na przeciwko Magdy i zaczęłam bawić się długopisem.
- A więc, co to za prośba?
- Chciałabym się przenieść do Dortmundu i czy byłaby taka możliwość? - popatrzyłam na nią z zakłopotaniem.
- Tak byłaby taka możliwość, ale czemu chcesz się przenosić? - zapytała.
- Po prostu chce zacząć wszystko od nowa, a poza tym moja mama siedzi sama w Niemczech.
- Ach no rozumiem, a kiedy byś chciała wylecieć do Dortmundu?
- Dzisiaj mam lot o 18:18 - rzuciłam.
- O to widzę, że tylko formalności trzeba załatwić?
- Tak - uśmiechnęłam się.
- No dobrze, to proszę tu podpisać i tu - podała mi papiery, podpisałam je, Magda, gdzieś zadzwoniła i było już wszystko załatwione. Pożegnałam się z Magdą i nie ukrywam, że łza poleciała, ponieważ przywiązałam się do tego miejsca i ludzi. Wyszłam od szefowej, poszłam do pokoju, gdzie pracowałam razem z Patrycją.
- Adele! - dziewczyny podbiegła do mnie i mocno przytuliła, gdy tylko mnie zauważyła.
- Pati dusisz - zaśmiałam się.
- Wybacz, ale tak dawno Cię nie widziałam.
- Wiem, musiałam pozałatwiać kilka spraw - rzuciłam i wzięłam karton do ręki. Zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy, a Pati patrzyła się na mnie z osłupieniem.
- A przepraszam bardzo, co Ty robisz? - zapytała.
- Pakuje swoje rzeczy.
- No to zdążyłam zauważyć, ale czemu?
- Zostałam przeniesiona do Dortmundu.
- Co, czemu?! Nie idę do Magdy i ją opieprze! - miała już iść.
- Pati stój! - zatrzymałam ją.
- Na własną prośbę zostałam przeniesiona - spuściłam głowę.
- Chodzi o Kubę? - znała mnie zbyt dobrze.
- Tak.
- Ale naprawdę jest to konieczne?
- Tak - popatrzyłam na nią i się przytuliłam. Obydwie rozpłakałyśmy się i obiecałyśmy sobie, że będziemy się do siebie odzywać. Gdy wszystko było już spakowane, wyszłam z studia i ruszyłam do domu. Po chwili znalazłam się i postawiłam karton w przedpokoju. Poszłam na górę i zaczęłam pakować moje walizki. Pakowanie zajęło mi 3 godziny i, gdy moja cała szafa była pusta, zniosłam je na dół. Była godzina 15:30, więc do wylotu miałam jeszcze 2 godziny, bo o 17:30 muszę być na odprawie. Pozamykałam wszystkie okna w całym domu i poszłam do salonu po laptopa. Usiadłam na kanapie odpaliłam laptopa i weszłam na najpopularniejszą stronę internetową, czyli na facebook'a. Nic ciekawego się nie działo więc, wylogowałam się i wyłączyłam laptopa i go schowałam. Siedziałam i patrzyłam się bezczynnie w sufit, gdy poczułam wibracje mojego telefony, który leżał na szklanym stoliku. Sięgnęłam ręką po niego i zobaczyłam, że mam wiadomość od Anastazji:
*Hej myszko:* Co tak o Tobie słuch zaginął?:(*
Odpisałam jej:
*Hej:* Dużo się wydarzyło przez ostatnie dwa miesiące i po prostu nie miałam ochoty z nikim rozmawiać.*
Długo nie musiałam czekać, aż przyjaciółka odpisze:
*Co się stało? Czemu nie zadzwoniłaś ani nic?*
*Dzisiaj będę w Dortmundzie to pogadamy, bo to nie jest rozmowa przez smsy:)*
Ponownie wibracje dały o sobie znać:
*O której będziesz? Wyjadę po Ciebie na lotnisko:)*
*Lot mam o 18:18 to pewnie będę, gdzieś tak po 20:) Tylko proszę nie mów nikomu, że przyjeżdżam*
*Da się zrobić, to jak będziesz już na miejscu to daj znać:) Do zobaczenia:3*
Już nie odpisałam Podgórskiej i schowałam telefon do torebki. Była już 17:20 i taksówka stała już pod domem. Popatrzyłam czy wszystko zabrałam i zaczęłam wynosić walizki z mieszkania. Gdy wynosiłam je zauważyłam, że w moją stronę idzie Kosecki.
- Adele, co Ty robisz? - podbiegł do mnie.
- Nie widzisz? - zapytałam obojętnie.
- Czemu wyjeżdżasz?
- Domyśl się - popatrzyłam na niego.
- Proszę Cię, nie wyjeżdżaj, daj nam jeszcze szanse - złapał mnie za ręce.
- Zostaw mnie, nas już nie ma i nigdy nie będzie, zrozum to - przeszłam koło niego i wzięłam ostatnią walizkę, i podałam kierowcy. Zamknęłam drzwi od mieszkania i ruszyłam w stronę taksówki, niestety nie było mi to dane, ponieważ piłkarz Legii "odciął" mi drogę.
- Możesz przejść, bo się trochę spieszę - przewróciłam oczami.
- Adele, proszę Cię.
- Za późno Kuba, zapomnij o mnie, ja już to zrobiłam. Żegnaj - wyminęłam go i wsiadłam do pojazdu. Kierowca taksówki ruszył na lotnisko. Po 10 minutach stałam już w kolejce do odprawy. Po chwili siedziałam już na moim miejscu i czekałam, aż samolot pnie się ku górze. Po niespełna 5 minutach samolot swobodnie szybował po niebie. Patrząc prze okno ucieszyłam się na ten wylot, ponieważ od tego momentu zaczynam wszystko od nowa, nowy rozdział w życiu. Odcinam się od wszystkiego, co było, od Warszawy i w szczególności od Kuby. Chce zacząć nowe życie, w nowym otoczeniu i cieszyć się życiem, bo ma się tylko jedno. Wyjęłam telefon z torebki, podłączyłam do niego słuchawki i puściłam moją ulubioną playlistę. Wsłuchałam się w muzykę i nawet nie wiem kiedy, zasnęłam. Obudził mnie dopiero głos stewardessy, która poinformowała, że zaraz lądujemy i trzeba zapiąć pasy. Schowała telefon, zapięłam pasy i czekałam, aż wylądujemy. Po chwili samolot stał już na pasie, a pasażerowie w tym ja, zaczęli wysiadać. Gdy tylko wyszłam z samolotu, poczułam fale gorąca i promienie słońca raziły mnie w oczy. Bez zastanowienia, nałożyłam na nos okulary przeciwsłoneczne i mogłam iść dalej. W drodze po bagaż, napisałam sms'a do Anastazji, że już jestem na lotnisku. Na swoje walizki czekałam 20 minut, co powoli doprowadzało mnie do szału. Po upływie tych 20 minut szłam przed siebie poszukując przyjaciółki.
- Adele! - usłyszałam krzyk i zobaczyłam Podgórską.
- Anastazja! - podbiegłam do niej i rzuciłam jej się na szyję.
- Tęskniłam.
- Nawet nie wiesz jak ja tęskniłam - zaśmiała się i mocno przytuliła. Z tłumu wyłonił się Łukasz.
- Miałaś nikomu nie mówić - zwróciłam się do przyjaciółki.
- Spokojnie, nic nikomu nie powiedział.
- Cześć młoda - rozłożył ręce i mnie przytulił.
- Nie jestem młoda i cześć - zaśmiałam się.
- To, co jedziemy?
- Mnie podrzućcie do jakiegoś hotelu - powiedziałam i złapałam za walizki, ale Piszcze je ode mnie wziął.
- Nie ma mowy, nie będziesz się tłukła po hotelach - sprzeciwiła się dziewczyna.
-Ale...
- Nie ma żadnego "ale" - wtrącił Łukasz. Westchnęłam i zrezygnowałam, bo wiedziałam, że z nimi nie wygram. Poszłam za zakochanymi i po chwili jechaliśmy w nieznanym mi kierunku, ale wiedziałam, że jedziemy do ich domu. Przez okno podziwiałam piękno Dortmundu, które z każdą chwilą było piękniejsze. Moje marzenie się spełniło. Od zawsze chciałam tu przyjechać i poznać te miasto, kulturę i ludzi. Może los tak chciał i było mi to pisane.
- Adele! - usłyszałam głos przyjaciółki.
- Tak? - popatrzyłam na nią.
- Co się stało?
- Nie teraz Ana, proszę - powiedziałam cichutko i powróciłam do poprzedniej czynności. Nagle skręciliśmy w jakaś ulicę, jechaliśmy chwilę prosto i wjechaliśmy na posesję, gdzie stał przepiękny dom. Piszczek zaparkował samochód, wyjął kluczyki ze stacyjki i wyszedł z auta, Anastazja zrobiła to samo, co jej ukochany i po chwili nie było już jej w pojeździe. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam do bagażnika, gdzie stali moi najbliżsi.
- Wezmę swoje walizki - powiedziałam i sięgnęłam po nie ręką.
- Nie, Wy idźcie, ja je wezmę - uśmiechnął się Piszczek.
- Naprawdę je wezmę.
- Jezu idź już - pogonił mnie po czym się zaśmiał.
- Dobra już dobra - również się zaśmiałam i razem z Anastazją poszłyśmy w stronę mieszkania. Od razu jak się weszło do środka można było wyczuć ciepło bijące z każdego pomieszczenia. W przedpokoju zdjęłyśmy buty i poszłyśmy dalej. Przedpokój prowadził do pięknej jadalni połączonej z salonem.
- Jak pięknie - zachwyciłam się
- A dziękujemy, akurat to ja urządzałam - powiedziała dumnie.
- Domyśliłam się - zachichotałam.
- Chodź dalej - pociągnęła mnie za rękę i przeszłyśmy do kuchni. Pokazała mi, co gdzie jest i ruszyłyśmy dalej. Zaprowadziła mnie do łazienki na dole, która była piękna w każdym calu i na dodatek jasna, takie jakie uwielbiam. Wyszłyśmy z pomieszczenia i nogi pokierowałyśmy w stronę schodów, które prowadziły na górę. U góry było kilka par drzwi. Pierwsze były od sypialni Anastazji i Łukasza, która była dość w ciemnych kolorach, pewnie piłkarz taką chciał. Następne drzwi prowadziły do łazienki, która była połączona z pokojem.
- To będzie Twoja łazienka i tam jest twój pokój - wskazała Ana na pomieszczenie.
- Czyli będzie kłótnia kto pierwszy ma skorzystać z łazienki - westchnęłam.
- Oj myszko, my mamy swoją, a to Twoja - posłała mi uśmiech.
- I życie od razu staje się piękniejsze - zaśmiałyśmy się. Po chwili przyszedł do nas Łukasz z moimi walizkami. Postawił je przy szafie.
- Dziękuje, jesteś najlepszy - podeszłam do niego i dałam mu całusa w policzek.
- Dobra myszko, rozpakuj się i zawołamy Cię na kolację, bo pewnie głodna jesteś - rzuciła Podgórska i wyszli. Zabrałam się za rozpakowywanie, które zajęło mi 30 minut i zobaczyłam moją przyjaciółkę w drzwiach.
- Już idę - wstałam z podłogi i podeszłam do przyjaciółki. Zeszłyśmy na dół, gdzie czekał na nas piłkarz z kolacją. Usiadłyśmy przy stole.
- Mmm moja ulubiona sałatka z gruszką i orzechami - pocierałam ręce i zabrałam się za konsumowanie. Po chwili mój talerz był pusty tak jak pozostałych. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę rozmawiając o niczym w sumie.
- Wybaczcie kochani, ja pójdę już na górę, trochę zmęczona jestem - poinformowałam i wstałam od stołu. Zaniosłam naczynia do zmywarki i podreptałam na górę. Weszłam do sypialni, sięgnęłam do szafy po piżamy i poszłam do łazienki. Napuściłam do wanny wody, dodałam do niej mój ulubiony olejek o zapachu malin. Weszłam do wanny i leżałam w niej chyba z 25 minut. W końcu postanowiłam wyjść, wytarłam starannie ciało, wysuszyłam włosy i przebrałam się w ciuchy do spania. Wyszłam z pomieszczenia, usiadłam na łóżku i odpaliłam sobie laptopa. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - i po kilku sekundach zza drzwi wyłoniła się Anastazja.
- Mogę? - zapytała.
- Jasne, chodź - poklepałam miejsce koło mnie na łóżku. Dziewczyna otworzyła szerzej drzwi i weszła w dłoniach z herbatą.
- Trzymaj, imbirowa herbata taką jaką lubimy - posłała mi uśmiech i podała mi napój.
- Nie zapomniałaś.
- Nie mogłabym - zaśmiała się, upiłam łyk cieczy.
- Opowiadaj.
- O czym? - wiedziałam dokładnie o, co jej chodzi.
- Czemu nagle przyjechałaś do Dortmundu i na ile.
- Raczej na zawsze - powiedziałam cicho.
-A, co z pracą?
- Przenieśli mnie na moją prośbę.
- No dobrze, ale dlaczego? - dopytywała. Po chwili ciszy zaczęłam jej wszystko opowiadać. Widziałam po niej, że jest zła za to, że nic jej wcześniej nie powiedziałam, ale też jest wściekła za to, że Kuba mnie tak zranił.
- Więc oto tu jestem i chcę zacząć wszystko od nowa, chce zapomnieć o przeszłości - powiedziałam.
- Ale, jak... on mógł Ci coś takiego zrobić? - nie dowierzała.
- Nie wiem i nie chce już tego rozpamiętywać. Stało się i nic na to nie poradzę, wystarczająco już przepłakałam, aż całe pełne dwa miesiące. Do nikogo się nie odzywałam.
- Właśnie coś Robert napomknął, że od niego nie odbierasz ani nie odpisujesz, tak samo Marco.
- Wiem, będę musiała ich za to przeprosić - ponownie wzięłam łyk herbaty. Gadałyśmy jeszcze z jakąś godzinkę może więcej, gdy poczułam ogromne zmęczenie. Pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam spać.
Robert:
Od dwóch miesięcy chodzę trochę zdenerwowany, ponieważ Adele nie odpisuje na moje wiadomości, ani nie odbiera telefonów. Martwię się o nią, będę musiał pogadać o tym z Anastazją, może ona coś wie. Od powrotu z Polski trenuję, aby powrócić do formy i na boisko. Już nie odczuwam bólu wiec jest jakiś plus. Na razie jeszcze nie gram od pierwszych minut, ponieważ trener chce się upewnić, że z moją kostką jest już w stu procentach dobrze. Dzisiaj mieliśmy trening na 18:30 i po nim chciałem pogadać z przyjaciółką Adele, jednak ona nie mogła, bo musiała coś załatwić. Po treningu pojechałem do domu, zjadłem kolację, umyłem się i momentalnie dopadł mnie sen.
- Adele! - usłyszałam krzyk i zobaczyłam Podgórską.
- Anastazja! - podbiegłam do niej i rzuciłam jej się na szyję.
- Tęskniłam.
- Nawet nie wiesz jak ja tęskniłam - zaśmiała się i mocno przytuliła. Z tłumu wyłonił się Łukasz.
- Miałaś nikomu nie mówić - zwróciłam się do przyjaciółki.
- Spokojnie, nic nikomu nie powiedział.
- Cześć młoda - rozłożył ręce i mnie przytulił.
- Nie jestem młoda i cześć - zaśmiałam się.
- To, co jedziemy?
- Mnie podrzućcie do jakiegoś hotelu - powiedziałam i złapałam za walizki, ale Piszcze je ode mnie wziął.
- Nie ma mowy, nie będziesz się tłukła po hotelach - sprzeciwiła się dziewczyna.
-Ale...
- Nie ma żadnego "ale" - wtrącił Łukasz. Westchnęłam i zrezygnowałam, bo wiedziałam, że z nimi nie wygram. Poszłam za zakochanymi i po chwili jechaliśmy w nieznanym mi kierunku, ale wiedziałam, że jedziemy do ich domu. Przez okno podziwiałam piękno Dortmundu, które z każdą chwilą było piękniejsze. Moje marzenie się spełniło. Od zawsze chciałam tu przyjechać i poznać te miasto, kulturę i ludzi. Może los tak chciał i było mi to pisane.
- Adele! - usłyszałam głos przyjaciółki.
- Tak? - popatrzyłam na nią.
- Co się stało?
- Nie teraz Ana, proszę - powiedziałam cichutko i powróciłam do poprzedniej czynności. Nagle skręciliśmy w jakaś ulicę, jechaliśmy chwilę prosto i wjechaliśmy na posesję, gdzie stał przepiękny dom. Piszczek zaparkował samochód, wyjął kluczyki ze stacyjki i wyszedł z auta, Anastazja zrobiła to samo, co jej ukochany i po chwili nie było już jej w pojeździe. Wysiadłam z samochodu i ruszyłam do bagażnika, gdzie stali moi najbliżsi.
- Wezmę swoje walizki - powiedziałam i sięgnęłam po nie ręką.
- Nie, Wy idźcie, ja je wezmę - uśmiechnął się Piszczek.
- Naprawdę je wezmę.
- Jezu idź już - pogonił mnie po czym się zaśmiał.
- Dobra już dobra - również się zaśmiałam i razem z Anastazją poszłyśmy w stronę mieszkania. Od razu jak się weszło do środka można było wyczuć ciepło bijące z każdego pomieszczenia. W przedpokoju zdjęłyśmy buty i poszłyśmy dalej. Przedpokój prowadził do pięknej jadalni połączonej z salonem.
- Jak pięknie - zachwyciłam się
- A dziękujemy, akurat to ja urządzałam - powiedziała dumnie.
- Domyśliłam się - zachichotałam.
- Chodź dalej - pociągnęła mnie za rękę i przeszłyśmy do kuchni. Pokazała mi, co gdzie jest i ruszyłyśmy dalej. Zaprowadziła mnie do łazienki na dole, która była piękna w każdym calu i na dodatek jasna, takie jakie uwielbiam. Wyszłyśmy z pomieszczenia i nogi pokierowałyśmy w stronę schodów, które prowadziły na górę. U góry było kilka par drzwi. Pierwsze były od sypialni Anastazji i Łukasza, która była dość w ciemnych kolorach, pewnie piłkarz taką chciał. Następne drzwi prowadziły do łazienki, która była połączona z pokojem.
- To będzie Twoja łazienka i tam jest twój pokój - wskazała Ana na pomieszczenie.
- Czyli będzie kłótnia kto pierwszy ma skorzystać z łazienki - westchnęłam.
- Oj myszko, my mamy swoją, a to Twoja - posłała mi uśmiech.
- I życie od razu staje się piękniejsze - zaśmiałyśmy się. Po chwili przyszedł do nas Łukasz z moimi walizkami. Postawił je przy szafie.
- Dziękuje, jesteś najlepszy - podeszłam do niego i dałam mu całusa w policzek.
- Dobra myszko, rozpakuj się i zawołamy Cię na kolację, bo pewnie głodna jesteś - rzuciła Podgórska i wyszli. Zabrałam się za rozpakowywanie, które zajęło mi 30 minut i zobaczyłam moją przyjaciółkę w drzwiach.
- Już idę - wstałam z podłogi i podeszłam do przyjaciółki. Zeszłyśmy na dół, gdzie czekał na nas piłkarz z kolacją. Usiadłyśmy przy stole.
- Mmm moja ulubiona sałatka z gruszką i orzechami - pocierałam ręce i zabrałam się za konsumowanie. Po chwili mój talerz był pusty tak jak pozostałych. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę rozmawiając o niczym w sumie.
- Wybaczcie kochani, ja pójdę już na górę, trochę zmęczona jestem - poinformowałam i wstałam od stołu. Zaniosłam naczynia do zmywarki i podreptałam na górę. Weszłam do sypialni, sięgnęłam do szafy po piżamy i poszłam do łazienki. Napuściłam do wanny wody, dodałam do niej mój ulubiony olejek o zapachu malin. Weszłam do wanny i leżałam w niej chyba z 25 minut. W końcu postanowiłam wyjść, wytarłam starannie ciało, wysuszyłam włosy i przebrałam się w ciuchy do spania. Wyszłam z pomieszczenia, usiadłam na łóżku i odpaliłam sobie laptopa. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - i po kilku sekundach zza drzwi wyłoniła się Anastazja.
- Mogę? - zapytała.
- Jasne, chodź - poklepałam miejsce koło mnie na łóżku. Dziewczyna otworzyła szerzej drzwi i weszła w dłoniach z herbatą.
- Trzymaj, imbirowa herbata taką jaką lubimy - posłała mi uśmiech i podała mi napój.
- Nie zapomniałaś.
- Nie mogłabym - zaśmiała się, upiłam łyk cieczy.
- Opowiadaj.
- O czym? - wiedziałam dokładnie o, co jej chodzi.
- Czemu nagle przyjechałaś do Dortmundu i na ile.
- Raczej na zawsze - powiedziałam cicho.
-A, co z pracą?
- Przenieśli mnie na moją prośbę.
- No dobrze, ale dlaczego? - dopytywała. Po chwili ciszy zaczęłam jej wszystko opowiadać. Widziałam po niej, że jest zła za to, że nic jej wcześniej nie powiedziałam, ale też jest wściekła za to, że Kuba mnie tak zranił.
- Więc oto tu jestem i chcę zacząć wszystko od nowa, chce zapomnieć o przeszłości - powiedziałam.
- Ale, jak... on mógł Ci coś takiego zrobić? - nie dowierzała.
- Nie wiem i nie chce już tego rozpamiętywać. Stało się i nic na to nie poradzę, wystarczająco już przepłakałam, aż całe pełne dwa miesiące. Do nikogo się nie odzywałam.
- Właśnie coś Robert napomknął, że od niego nie odbierasz ani nie odpisujesz, tak samo Marco.
- Wiem, będę musiała ich za to przeprosić - ponownie wzięłam łyk herbaty. Gadałyśmy jeszcze z jakąś godzinkę może więcej, gdy poczułam ogromne zmęczenie. Pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam spać.
Robert:
Od dwóch miesięcy chodzę trochę zdenerwowany, ponieważ Adele nie odpisuje na moje wiadomości, ani nie odbiera telefonów. Martwię się o nią, będę musiał pogadać o tym z Anastazją, może ona coś wie. Od powrotu z Polski trenuję, aby powrócić do formy i na boisko. Już nie odczuwam bólu wiec jest jakiś plus. Na razie jeszcze nie gram od pierwszych minut, ponieważ trener chce się upewnić, że z moją kostką jest już w stu procentach dobrze. Dzisiaj mieliśmy trening na 18:30 i po nim chciałem pogadać z przyjaciółką Adele, jednak ona nie mogła, bo musiała coś załatwić. Po treningu pojechałem do domu, zjadłem kolację, umyłem się i momentalnie dopadł mnie sen.
Następnego dnia:
Obudził mnie dźwięk mojego budzika, który zaczął dzwonić o 9:00, ponieważ trening mamy na 10:00. Wstałem z łóżka, poszedłem do garderoby wziąłem ciuchy, które położyłem na łóżku i podreptałem do łazienki. Wszedłem pod prysznic, odkręciłem wodę i na moje umięśnione ciało spłynęły przyjemne krople wody. Namoczyłem ciało, posmarowałem je żelem pod prysznic, który po chwili starannie spłukałem. Na rękę nalałem szampon, który po chwili wylądował na mojej głowie. Spieniłem go i spłukałem tak, aby piana na włosach nie pozostała. Gdy byłem już umyty, wyszedłem z pod prysznica, wytarłem ciało i włosy, umyłem twarz, ułożyłem włosy i wyszedłem z łazienki. Założyłem bieliznę, na której wylądowały czarne spodenki, a na górę założyłem białą bluzkę. Spakowałem torbę treningową, do kieszeni wrzuciłem portfel, telefon, dokumenty i kluczyki. Zszedłem na dół, torbę rzuciłem w przedpokój i poszedłem do kuchni. Zrobiłem sobie śniadanie, zjadłem je, wrzuciłem naczynia do zmywarki i musiałem już wychodzić z mieszkania. Założyłem buty, wziąłem torbę i wyszedłem z mieszkania zamykając je. Wsiadłem do samochodu i ruszyłem na SIP, gdzie byłem po 10 minutach. Przebrałem się w strój treningowy i razem z chłopakami wyszedłem z szatni kierując się na murawę. Będąc na niej zaczęliśmy biegać 15 kółeczek, a następnie zaczęliśmy ćwiczenia. Trening dobiegł końca po 2,5 godzinie. Zmęczeni snuliśmy się do szatni, gdzie przebraliśmy się w nasze normalne ciuchy. Gdy się przebraliśmy postanowiliśmy pojechać coś zjeść. Po paru minutach siedzieliśmy już w naszej ulubionej knajpce. Zamówiliśmy jedzenie i coś do picia. Spędziliśmy tam z 2 może 3 godziny na zabawie i śmiechu. Każdy powoli zaczął rozjeżdżać się do domów, więc ja również. Będąc w domu od razu poszedłem pod prysznic i przebrałem się w dresy. Podreptałem do salonu, włączyłem tv i zacząłem czegoś szukać. Na moje szczęście znalazłem jakiś film, ale nie było mi go dane dokończyć, ponieważ zatopiłem się w krainie Morfeusza.
********************************************************
I mamy 22 rozdział i tym razem dłuższy!:) Szczerze mówiąc jestem z niego bardzo zadowolona, ponieważ w końcu coś się dzieje:) No nic, czekam na jakiekolwiek komentarze:* Pozdrawiam :3
********************************************************
I mamy 22 rozdział i tym razem dłuższy!:) Szczerze mówiąc jestem z niego bardzo zadowolona, ponieważ w końcu coś się dzieje:) No nic, czekam na jakiekolwiek komentarze:* Pozdrawiam :3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3
Rozdział super :** czekam na następny ♡♥♡
OdpowiedzUsuńRozdział genialny <3
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny:)
Pozdrawiam;>
Świetny rozdział i fajnie, że udało Ci się dodać dłuższy. Szkoda mi Adel, że musiała tyle wycierpieć, ale szczerze to dobrze, że rozstała się z Kubą. Cieszę się, że wyjechała do Dortmundu i chce zacząć nowe życie. To Lewy się zdziwi, że Polka przyjechała do Niemiec, ale na pewno się ucieszy. Mam nadzieję, że teraz Adel i Robert zostaną parą. :) Życzę im tego z całego serducha, żeby byli razem szczęśliwi. Czekam z niecierpliwością na next. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuń