- O boże, przepraszam, nie chciałem - powiedział pospiesznie.
- Ile jeszcze razy będziemy tak się witać ? - zaśmiałam się.
- Naprawdę nie chciałem.
- Okej, nic się nie stało, złapałeś mnie i nie upadłam, więc nie ma o czym mówić.
- Jesteś wspaniała - blondyn pokazał rządek białych zębów. - W takim razie zapraszam Cię do tańca i nie przyjmuję odmowy.
- Och niech Ci będzie - westchnęłam. Piłkarz złapał mnie za rękę i poszliśmy na parkiet. Pech chciał akurat jak zaczęliśmy tańczy, muzyka zmieniła się na spokojny kawałek. Czy to jakiś przypadek, że gdy ja jestem na parkiecie to leci wolny kawałek ? myślałam w myślach. Reus bez skrupułów położył swoje dłonie na moich biodrach, więc ja swoje dłonie pokierowałam na barki chłopaka i tak zaczęliśmy bujać się w rytm piosenki.
- Pięknie wyglądasz - przerwał cieszę.
- Dziękuje - posłałam mu uśmiech. - A ty przystojnie wyglądasz w tym garniturze.
- Jak we wszystkim - odpowiedział po czym zaczęliśmy się śmiać.
- I jak Ci się tu podoba ? - zapytałam.
- W tym momencie jest wspaniale.
- Czemu ?
- Bo tańczę z prześliczną dziewczyną, może znasz ?
- Hmmm... nie kojarzę - zaśmiałam sie.
- Z kim przyszłaś ? - - tym razem to piłkarz z klubową 11 zadał pytanie.
- Z Koseckim.
- A to twój chł... - nie pozwoliłam mu dokończyć.
- Nie to nie mój chłopak, raczej przyjaciel - odparłam. Piosenka się skończyła i zaczęła lecieć druga także wolna i już myślałam, że przetańczę ją z Marco, jednak pomyliłam się.
- Odbijane - podszedł do nas Piszczek z uśmiechem na twarzy.
- Miło się tańczyło - powiedziałam do Reus'a.
- Mi również - odparł, uśmiechnął się i poszedł do stolika. Łukasz "objął" w talii i zaczęliśmy tańczyć.
- Gdzie masz Anastazje ? - zapytałam.
- Błaszczykowski porwał ją do tańca - zaśmiał się.
- Ach ten Kuba.
- Widzę, że wpadłaś w oko Lewemu i Marco.
- Nie sądzę - odpowiedziałam.
- Oj znam ich na tyle długo, że umiem poznać kiedy się w kimś zakochali.
- Nawet jeśli to co z tego ? Oni są gwiazdami Borussii i piłki nożnej, a ja zwykłą szarą myszką, a poza tym jutro wracacie do Dortmundu i prawdopodobnie mogę ich już nie zobaczyć.
- Przestań nie jesteś szarą myszką, jesteś wspaniałą dziewczyną z wielką pasją w sobie, lecz nie chcesz jej realizować - powiedział.
- Proszę Cię nie zaczynaj tego tematu, dzisiaj chce dobrze bawić. - uśmiechnęłam się.
- A jak tam z Koseckim ?
- Czuję, że powoli się zaprzyjaźniamy.
- Tylko ? - poruszył brwiami.
- Tak tylko - zaśmiałam się. - Nie chce mieć na razie chłopaka.
- No rozumiem. My z Aną jutro też wracamy do Niemiec.
- Ech, czemu tak szybko ? - posmutniałam.
- Kończą nam się urlopy, ale jak ty będziesz miała wolne to masz do nas przyjechać i koniec kropka - postanowił.
- To się zobaczy - wytknęłam mu język. Przez resztę tańca śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Muzyka się skończyła i postanowiliśmy usiąść do stołu. Gdy usiadłam na krzesełku to wtedy poczułam jak nogi mi odpadają, strasznie mnie bolały. Postanowiłam porobić pamiątkowe zdjęcia, więc wyjęłam telefon i zaczęłam je robić. Gdy tylko chłopacy z Dortmundu zobaczyli. że robię zdjęcia to od razu zaczęli "pozować". Ich pozowanie polegało na robieniu głupich min i tym podobne. Każdy piłkarz BVB chciał mieć ze mną zdjęcie i nawet nie wiem dlaczego, trochę mnie to zdziwiło, ale w pozytywnym sensie. Każdy do mnie podchodził i pozowaliśmy, najpierw tak ładnie, a później postanowiliśmy polecieć na spątana. Już prawie z każdym sobie zrobiłam zdjęcie, nawet z trenerem, lecz został mi jeszcze Marco i Robert. Najpierw przyszedł Lewy i zrobiliśmy sobie te zdjęcia. Postanowiliśmy je zobaczyć :
- Pięknie tu razem wyszliście - powiedziała Anastazja, która robiła za fotografa.
- Też tak uważam - zgodził się napastnik.
- Ty wyszedłeś pięknie, ale nie ja - odparłam.
- Wyszłaś pięknie i koniec. - uśmiechnął się. Przyszedł Reus, więc czas z nim za pozować. Tak samo jak z Lewym, poszliśmy je zobaczyć.
- Podoba mi się to zdjęcie - powiedział dumnie blondyn. - Prześlesz mi je ?
- Jasne - odpowiedziałam i przesłałam mu je.
- Teraz ja chce zdjęcie z moją przyjaciółką - powiedziała Ana. Zaśmiałam się tylko i zaczęli robić nam zdjęcia. My miałyśmy o wiele więcej tych zdjęć, ponieważ włączyła nam się głupawka. Gdy trochę się uspokoiłyśmy, podeszliśmy do chłopaków i zobaczyłyśmy nasze zdjęcia. Oglądałam te zdjęcia to na serio ciesze się, że mam taką przyjaciółkę jaką jest Anastazja i nigdy bym jej nie zamieniła na kogo innego. Była, jest i będzie dla mnie bardzo ważna i nic tego nie zmieni. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos przyjaciółki.
- Może zrobimy sobie grupowe zdjęcie ? - zaproponowała.
- Jasne - odpowiedzieliśmy zgodnie. Poprosiłam Koseckiego, aby zrobił nam grupowe zdjęcie. Po zrobieniu zdjęcia każdy poszedł tańczyć, tylko ja poszłam usiąść. Gdy tak siedziałam to postanowiłam zobaczyć wszystkie zdjęcia. Przeglądając zdjęci uśmiech nie schodził mi z twarzy. Patrząc tak na te zdjęcia, nie sądził nigdy, że moje marzenie spełni się i, że poznam tych wspaniałych ludzi. To nic, że znam ich osobiście od paru godzin, to na prawdę ich polubiłam, jednak jutro już wyjeżdżają. Przesunęłam palcem po ekranie i pokazała się fotografia, na której byłam z Lewandowskim. Wpatrywałam się w Roberta, był jeszcze bardziej pociągający niż zwykle. Ponownie przesunęłam palcem po ekranie i tym razem byłam z Marco. Wpatrywałam się w blondyna, w jego uśmiech oraz oczy. Zawsze, gdy go widziałam to czułam się tak jakoś inaczej, z Lewy jest tak samo.
- Zatańczymy ? - usłyszałam męski głos. Podniosłam głowę i ujrzałam Koseckiego, który był uśmiechnięty od ucha do ucha.
- Jasne - odpowiedziałam. Wstałam z krzesła i ruszyłam z Kubą na parkiet. I ponownie wolna piosenka.... Nie no to jest jakiś żart ? - pomyślałam. Piłkarz położył dłonie na moich biodrach, a ja na jego szyi.
- W końcu udało mi się Cię porwać do tańca - zaśmiał się.
- Przepraszam, że nie spędziłam wieczoru z Tobą - rzuciłam.
- Nic się nie stało - uśmiechnął się. - Najważniejsze, żebyś była szczęśliwa i uśmiechnięta, a dzisiaj taka jesteś i to mnie cieszy.
- Dziękuje - dałam mu buziaka w policzek.
- A to za co ?
- Za to, że jesteś wspaniałym przyjacielem.
- A ty przyjaciółką - odparł. Położyłam głowę na jego ramieniu i do końca tak tańczyliśmy. Cały czas obserwowałam Roberta i Marco. Patrząc tak na nich, nie zauważyłam, że piosenka się skończyła. DJ puścił jakąś szybszą piosenkę i wszyscy zaczęliśmy tańczyć.
- Przyznam szczerzę, że jak na piłkarza to dobrze tańczysz - prawie krzyknęłam do Kuby, ponieważ było głośno.
- Dziękuje - posłał mi uśmiech. Kosecki na prawdę nieźle mną "wywijał". Piosenka się skończyła i postanowiłam, że pójdę usiąść i odpocząć, ponieważ nie czułam własnych nóg. Legionista poszedł razem ze mną i usiedliśmy na swoich miejscach. Na chwilę zdjęłam szpilki, aby moje stopy mogły odpocząć. Po chwili koło mnie usiedli Marco i Robert.
- Jak się bawisz ? - zapytał napastnik BVB i reprezentacji Polski.
- Bardzo dobrze, tylko trochę nóg nie czuję - zaśmiałam się. Chłopacy również się zaśmiali. Na stół kelnerzy postawili jakieś przekąski, napoje no i oczywiście alkohol. Nie byłam zbytnio głodna, więc wzięłam szklankę wody i upiłam łyk.
- Może szampana ? - zaproponował blondyn.
- Nie dziękuje, dzisiaj sobie odpuszczę alkohol. - odpowiedziałam. Reus nie nalegał i wziął do ręki kieliszek szampana. Siedziałam tak na krześle i rozglądałam się po sali. W pewnym momencie zakręciło mi się w głowię i zrobiło mi się duszno, i postanowiłam wyjść na zewnątrz. Gdy znalazłam się przed klubem to poczułam jak chłodny wiatr rozwiał moje włosy. Usiadłam na ławeczkę i wpatrywałam się w niebo. Były na nim piękne gwiazdy, które świeciły i układały się w różne rzeczy.
- A ty co tu tak sama siedzisz ? - usłyszałam głos, który był mi tak dobrze znany.
- Poczułam się trochę źle i postanowiłam się przewietrzyć - odpowiedziałam. Anastazja usiadła obok mnie .
- I w końcu Twoje marzenie się spełniło.
- Nadal w to nie mogę uwierzyć.
- Poznałaś Lewandowskiego, który zawrócił Ci w głowię.
- Jest jeszcze bardziej przystojniejszy niż w telewizji - zaśmiałam się. - Te jego oczy ... mogłabym się w nie godzinami wpatrywać.
- Nie zapomnijmy o Marco - powiedziała dziewczyna obrońcy BVB.
- Ach Marco jest taki, taki kochany. Jego uśmiech powoduję, że sama się uśmiechasz.
- A Kuba ? - wypytywała.
- Kuba to na prawdę miły chłopak, jest wspaniałym przyjaciele, wiem, że mogę mu o wszystkim powiedzieć i wysłucha mnie. - odpowiedziałam.
- Ciesze się.
- Ana ?
- Tak - spojrzała na mnie.
- Tylko proszę Cię, nie mów nikomu, że od bardzo dawna podoba mi się Lewy i Reus.
- Hahah dobrze.
- Szkoda, że już jutro wracacie - posmutniałam.
- Praca wzywa, ale może niedługo się zobaczymy - posłała mi swój piękny uśmiech.
- No mam nadzieje - zaśmiałam się.
- Wracamy ? - zapytała Anastazja.
- Jasne - odpowiedziałam. Wstałyśmy z ławeczki i weszłyśmy do środka. Gdy byłyśmy w środku to doznałyśmy szoku. Chłopaki "trochę" przesadzili z alkoholem, ponieważ zaczęli śpiewać i nie tylko. Spojrzałyśmy się na siebie i wybuchnęłyśmy śmiechem. Nie mogłyśmy go opanować i popłakałyśmy się ze śmiechu. Gdy trochę się uspokoiłyśmy postanowiłyśmy ich jakoś ogarnąć. Anastazja poszła poszukać Łukasza, a ja szukałam Marco i Roberta. Nie musiałam ich szukać, bo oni mnie znaleźli.
- Cześć piękna - powiedział pijany napastnik.
- Oho trochę się za dużo wypiło, co ? - spojrzałam na nich z litością.
- No coś ty - rzucił Reus.
- Dobra chłopacy, koniec imprezy.
- Co, nie ! - oburzył się Lewandowski. Zauważyłam, że Kuba idzie w naszą stronę.
- Pomóc ? - zapytał śmiejąc się.
- Jakbyś mógł - posłałam mu uśmiech. Chłopacy opierali się i nie chcieli wyjść z klubu, dopiero się zgodzili jak powiedziałam, że dostaną ode mnie buziaka, ale w usta... Kosecki pomógł mi ich wyprowadzić i doprowadzić do ich autobusu.
- No to teraz buziaki - upomniał się Robert. Kuba zaprowadził blondyna do autobusu, bo ledwo stał na nogach. Tak jak obiecałam, dałam buziaka napastnikowi, lecz on zamienił tego buziaka w dłuższy pocałunek. Głupia ja zamiast przerwać ten pocałunek, to odwzajemniłam. Nagle ocknęłam się i odsunęłam się od piłkarza.
- Przepraszam, nie powinienem - powiedział.
- Tak, nie powinieneś - odpowiedziałam. Kosecki wyszedł z pojazdu :
- Reus chce swojego buziaka. - zaśmiał się, a ja przewróciłam oczami. Weszłam do tego autokaru, szukałam blondyna i gdy go znalazłam, podeszłam do niego i dałam mu tego buziaka. Posłał mi uśmiech.
- Mam nadzieję, że kiedyś się jeszcze zobaczymy - powiedział.
- Ja też - odwzajemniłam uśmiech. - Do zobaczenia kiedyś.
- Do zobaczenia - pożegnałam się z nim. Szłam do wyjścia, gdy nagle przede mną stanął Robert. Spojrzałam na niego i przeszłam koło niego obojętnie. Po chwili stałam koło piłkarza Legii.
- Odwieziesz mnie ? - zapytałam.
- Jasne - odpowiedział i podeszliśmy do jego auta. Otworzył mi drzwi i usiadłam wygodnie na siedzeniu. On sam zajął miejsce za kierownicą i jechaliśmy już w drogę do mojego domu. Po 10 minutach byliśmy na miejscu, wysiedliśmy z samochodu i podeszliśmy pod drzwi.
- Dziękuje za wspaniały wieczór - powiedziałam.
- To ja dziękuje, że się zgodziłaś - uśmiechnął się. Podeszłam do niego, dałam mu buziaka i mocno przytuliłam.
- Daj znać jak dojedziesz do domu - rzuciłam.
- Dobrze, dobranoc - pożegnał się i wsiadł do pojazdu, i odjechał. Weszłam po cichu do mieszkania, zdjęłam szpilki, wzięłam je w rękę i ruszyłam po schodach do mojego pokoju. Gdy byłam na górze zobaczyłam, że w sypialni Any i Piszczka świeci się światło. Podeszłam do drzwi, zapukałam i po chwili byłam już w środku. Piszczek już spał, a przyjaciółka pakowała swoje i swojego chłopaka ubrania do walizek.
- Hej - szepnęłam.
- Chodź, pomożesz mi - wyszeptała. Podeszłam do niej, usiadłam koło niej i zaczęłam składać oraz układać ubrania w walizce.
- Jak wróciliście ? - zapytałam.
- Autem. Oczywiście ja prowadziłam - zaśmiała się cicho.
- Anastazja ?
- Hmm - spojrzała na mnie.
- Bo dzisiaj Robert ... mnie pocałował - powiedziałam.
- Cooo ? - omal nie krzyknęła. - Jak to się stało ?
- No bo ... - zaczęłam opowiadać jej jak do tego doszło.
- Oj ten Lewy - zaśmiała się. - A żałujesz, że to się stało lub wkurzyłaś się na niego ?
- No właśnie w tym rzecz, że nie żałuję, ani nie jestem zła, no może trochę. Ten pocałunek był taki ciepły, jego usta były takie delikatne, aksamitne i ciepłe.
- Oho Adel - spojrzała na mnie,
- Co ? - zapytałam.
- Ten Lewy naprawdę zawrócił Ci w głowię przez ten pocałunek i do tego jeszcze Reus i nie wmawiaj mi, że Ci się nie podoba, bo widziałam jak dzisiaj na niego patrzyłaś.
- Było, aż tak widać ? - ponownie zapytałam.
- Ja to widziałam - zaśmiała się.
- W sumie oni już wyjeżdżają, więc nie mam się czym martwić. - uśmiechnęłam się. Do końca spakowałyśmy walizki, które po chwili były już zamknięte.
- O której jutro macie lot ?
- O 11:35 - odpowiedziała.
- To idź spać - rzuciłam. Podeszłam do Anastazji, dałam jej buziaka i wyszłam z sypialni. Podreptałam do swojego pokoju, szpilki rzuciłam w kąt pokoju, podeszłam do szafy, wyjęłam piżamę i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Po 10 minutach leżałam już w łóżku. Sięgnęłam ręką po kopertówkę, która leżała na szafce nocnej i wyjęłam z niej telefon. Spojrzałam na zegarek w komórce i była już 4:00. Odłożyłam telefon na szafkę i przekręciłam się na drugi bok. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
***********************************************
Na samym początku chciałam was kochane przeprosić za to, że przez dwa tygodnie nie wstawiłam rozdziału, ale po prostu nie miałam czasu:( Mam nadzieje, że mi wybaczycie:) Z okazji zbliżających się Świąt, chce wam życzyć wszystkiego najlepszego i wesołych świąt <3 Żeby wasze wszystkie marzenia się spełniły i w ogóle:* A mi życzcie dużo weny:) Postanowiłam rozdziały dodawać co dwa tygodnie:) Jeśli podoba Ci się, to zostaw po sobie jakiś ślad:) Niestety wczoraj nasze kochane pszczółki przegrały z Herthą 1:2:( Ale następny mecz będzie lepszy <3 Jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT <3
CZYTASZ = KOMENTUJESZ <3